W piątek Bari skąpane było w słońcu, temperatura w cieniu oscylowała około 30 stopni Celsjusza, a w promieniach było nieznośnie gorąco. W najbliższych dniach taka pogoda ma się utrzymać. Tego dnia nasi siatkarze, przed południem, udali się do oddalonej o dwadzieścia minut jazdy autokarem siłowni, po czym wrócili do hotelu. Drugi i ostatni wyjazd czekał ich około 17:30, jako że punktualnie o 18 rozpoczynali trening w hali. O ile w sobotę zawitają do obiektu treningowego, o tyle w piątek odbyli zajęcia w głównej arenie turnieju. Dość intensywną pracę na parkiecie podopieczni trenera Nikoli Grbicia zakończyli o 19:30, a tuż po nich na boisku zameldowali się Belgowie. Hala w Bari nie przystaje do rangi mistrzostw. Trudne warunki Hala PalaFlorio w 2008 roku została poddana pracom remontowym, a jej ponowne otwarcie nastąpiło dwa lata później. Dziś jednak prezentuje się tak, zwłaszcza w środku, jakby po poważnej inwestycji nie było śladu. Na każdym kroku widać, że obiekt jest już mocno "wczorajszy", od krzesełek na trybunach, przez sanitariaty, po system klimatyzacji. To przede wszystkim ta ostatnia rzecz, z punktu widzenia zespołów, jest najbardziej uciążliwa, wszak wystarczyło tylko siedzieć w hali, by odczuwać gorąco i duchotę. Wentylatory nawiewu klimatyzacji wprawdzie są widoczne, można było odnieść wrażenie, że system jest włączony, ale efekt był doprawdy mizerny. Z trenujących w pocie czoła siatkarzy dosłownie się lało. Problem był odczuwalny także dla Nikoli Grbicia, ale Serb w rozmowie z dziennikarzami postanowił nie utyskiwać, dając do zrozumienia, iż co z jego gadania, skoro nie ma na to wpływu. Zastane warunki trzeba zaakceptować, a w związku z tym się do nich przystosować. Zupełnie inną postawę przyjął trener Belgów, Emanuele Zanini. I nie bez znaczenia był fakt, że doświadczony, 58-letni trener, jest rodowitym Włochem, w związku z czym podchodzi do sprawy również po części jako gospodarz. Włoski trener Belgów zażenowany. "Spodziewałem się miejsca na wyższym poziomie" - Nie chcę być poprawny politycznie - zaczął odpowiedź Zanini i już można było podejrzewać, że najprawdopodobniej nie będzie się gryzł w język. W istocie tak było, pochodzący z Lombardii szkoleniowiec powiedział wprost, co myśli o goszczeniu mistrzostw w tej arenie. Rzym dopiero będzie gościł najlepszą czwórkę mistrzostw Europy, ale we wspomnianej Bolonii odbyło się jedyne spotkanie tego turnieju, czyli mecz otwarcia. To właśnie tam przywilej występu mieli Belgowie, na inaugurację czempionatu konfrontując się z Włochami. W Unipol Arena był inny świat, na co uwagę w rozmowie z nami zwrócił doskonale znany w Polsce belgijski siatkarz Sam Deroo, który przez kilka sezonów występował w ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a niedawno grał dla Asseco Resovia Rzeszów. Sam Deroo zaprasza do szatni. A pod prysznicem zabrakło... wody - Mecz otwarcia w Bolonii był bardzo przyjemny, wręcz piękny, ale potem niestety poziom organizacji tylko spadał. Powinieneś zobaczyć nasze szatnie. A także szatnie w poprzedniej fazie mistrzostw, gdzie po jednym z meczów nie mieliśmy nawet wody pod prysznicem. Więc tak, muszę się zgodzić z tym, co mówi trener, że to niegodne mistrzostw Europy - jednoznacznie odparł 31-letni przyjmujący. Poproszony o porównanie tych warunkach do tego, co oferuje polska siatkówka, nie mógł się nas nachwalić. - Oczywiście w Polsce można też znaleźć jakąś szaloną salę, ale jeśli organizowany jest turniej na wysokim poziomie, to w Polsce wszystko jest zawsze doskonale przygotowane. Po prostu muszę to przyznać, cała polska federacja i ludzie wokół siatkówki naprawdę znają się na organizowaniu i wszystko jest tam zawsze tak, jak powinno być - dodał Deroo. Sam trening Belgów nieco wyszedł poza ramy. Była już godzina 21, a na polecenie trenera Zaniniego siatkarze "Czerwonych Diabłów" jeszcze zaczęli szlifować zagrywkę. Z kolei wspomniany Deroo dopiero pół godziny później - jako ostatni - zakończył zajęcia, przez dłuższy czas starannie się rozciągając. - Czy czymś ich możemy zaskoczyć? Niczym. Są to zawodnicy doświadczeni, bardzo doświadczeni, a także mają niezwykle rutynowanego trenera. Wiemy więc, przed jakim wyzwaniem stoimy. Przede wszystkim musimy wznieść się na najwyższy poziom, a także skorzystać z okazji, aby zdobyć doświadczenie. Czego oczekuję od mojego zespołu? Skupienia i dobrego nastawienia, a wtedy podczas meczu możemy coś wspólnie starać się zbudować - zakończył szkoleniowiec naszych niedzielnych rywali. Artur Gac, Bari