To był ćwierćfinał mistrzostw Europy, w którym najłatwiej było wskazać faworyta. Ale mistrzowie olimpijscy, choć wygrali w trzech setach, wcale nie weszli do czołowej czwórki tanecznym krokiem. Już pierwszy set nie był łatwy dla Francji. Rywale prowadzili z nimi niespodziewanie wyrównaną walkę. Prym w ich ataku wiódł Adrian Aciobanitei, który zdobył w tej partii pięć punktów. Jeszcze przed końcówką Rumunia prowadziła 20:18. W ostatnich akcjach dało jednak znać o sobie doświadczenie Francuzów. Ważną piłkę skończył atakujący Jean Patry, jego koledzy zaskoczyli Rumunów zagrywką. Gdy niedokładnie przyjętą piłkę, która wracająła na francuską stronę, na punkt zamienił Antoine Brizard, stało się jasne, że faworyci wygrają seta. Skończyło się wynikiem 25:22. Polscy siatkarze najedli się nerwów. Grali jak z nut, zaskakujący zwrot akcji Francuzi wskoczyli na wysokie obroty. Rumuni nie utrzymali się zbyt długo Kiedy obie drużyny spotkały się w fazie grupowej, sensacyjnie górą byli Rumuni. To była jedna z największych niespodzianek fazy grupowej. O ile jednak Francuzom w niczym nie przeszkodziła i pewnie zajęli pierwsze miejsce w grupie D, o tyle Rumuni m.in. dzięki temu wynikowi wskoczyli w niej na trzecie miejsce. A potem sprawili kolejną niespodziankę, pokonując w meczu 1/8 finału Chorwację. W drugim secie poniedziałkowego spotkania mistrzowie olimpijscy pokazali im jednak miejsce w szeregu. Przy zagrywkach Barthelemy’ego Chinenyeze wygrali sześć pierwszych akcji. Kolejne trzy na punkty zamienili jednak Rumuni i trener Francuzów Andrea Giani poprosił o przerwę. Później przyszła kolejna seria, już dla jego drużyny, po której prowadziła 12:3. W obronie kolegom pomagał Jennia Grebennikov, w ataku przełamał się nieskuteczny w pierwszej partii Timothee Carle. Cały czas znakomicie funkcjonowała francuska zagrywka. Rumunii nie pomogły zmiany, które zaordynował trener Sergiu Stancu. Skończyło się siatkarskim nokautem 25:14. Rumunia nie wykorzystała wielkiej szansy. Francja w półfinale ME siatkarzy Rumuni po wysoko przegranym secie nie zwiesili jednak głów. Trzecią partię rozpoczęli od serii znakomitych zagrywek, którymi popisał się środkowy Bela Bartha. Po jego serwisach Francuzi stali jak wryci i przegrywali 0:5. Drużynie wydatnie pomagał też libero Sergio Diaconescu. Mimo wszystko jednak mistrzowie olimpijscy odrabiali straty, które zmalały do dwóch punktów. Ta przewaga długo się jednak utrzymywała Francuzi nie potrafili wykorzystać szans na wyrównanie. W dodatku w drugiej części seta Rumuni dołożyli do swojej gry punkty blokiem i prowadzili 18:14. Mistrzom olimpijskim strach zajrzał w oczy i Giani wezwał na boisko weteranów: na boisku pojawili się Earvin Ngapeth i Kevin Tillie. Rumunia prowadziła już 22:17, potem 24:21, ale nawet wtedy Francuzów nie można było lekceważyć. Zdołali doścignąć rywali i doprowadzić do remisu 24:24. A w grze na przewagi asem serwisowym popisał się Brizard, Aciobanitei huknął w aut i faworyci skończyli mecz w trzech setach. Francja została drugim półfinalistą tegorocznych mistrzostw Europy. Przed nią przepustkę do czołowej czwórki wywalczyli Słoweńcy, którzy w czterech setach pokonali Ukraińców. Rywalem mistrzów olimpijskich w meczu o finał będzie zwycięzca wtorkowego starcia Włochy - Holandia. O miejsce w strefie medalowej powalczy też reprezentacja Polski, której przeciwnikiem będzie Serbia. Francja: Patry, Chinenyeze, Carle, Brizard, Le Goff, Louati - Grebennikov (libero) oraz Ngapeth, Clevenot, Jouffroy, Tillie Rumunia: Bartha, Dumitru, Aciobanitei, Bala, Rata, Calin - Diaconescu (libero) oraz Balean, Butnaru, Peta, Constantin, Kosinski (libero), Chitigoi Rywale czekają na "Biało-Czerwonych". W walce o ósemkę rozbili rywali