Zgodnie z tym, o czym mówił jeden z liderów naszej kadry, "Biało-Czerwoni' zaczęli ten turniej bardzo pewnie, pokonując najgroźniejszych rywali w grupie Czechy i Holandię bez większych problemów. Tych nie spodziewano się także w meczu z Danią, która była zdecydowanym autsajderem w grupie C i miała na swoim koncie komplet porażek. Koniec spekulacji. Wilfredo Leon stawia sprawę jasno Niemrawy początek Polaków. Rywale zaskoczyli I choć to Polacy byli murowanymi faworytami tego spotkania, to jednak podopieczni Nikoli Grbicia zaczęli bardzo niemrawo. Duńczycy zaczęli od prowadzenia 3:0 i bardzo długo to oni mieli przewagę. Dopiero po ataku Bartosza Kurka udało nam się doprowadzić do remisu 18:18. I właściwie od tego momentu zaczęli dominować nasi reprezentanci, którzy ostatecznie wygrali tę partię 25:23. Plusów było niewiele, choć zagrywka Wilfredo Leona, lecąca z prędkością 138 km/h, w pewnością robiła wrażenie. Nikola Grbić ponownie dokonał kilku roszad w składzie, ale już wcześniej w rozmowie z Interią zapowiadał, że tak to będzie wyglądało. "Mam świadomość, że im dłużej będziemy grać, tym będę musiał wybrać sześciu lub siedmiu zawodników, którzy będą mieli rytm gry. Ale chcę, żeby inni też grali, pracowali i czuli pole prawdziwej walki, a nie tylko treningi. Oni są naprawdę dobrzy. Taki jest stan, a ja muszę zdecydować i być może popełnię wiele błędów. Wybór jest więc oczywiście trudny, ale lepiej mieć więcej opcji niż mniej" - mówił Serb. Wilfredo Leon uruchomił lawinę. Bednorz poszedł za ciosem Zmiana nastawienia Polaków, pokaz mocy Partię numer dwa "Biało-Czerwoni" zaczęli już zdecydowanie bardziej skoncentrowani i od razu przełożyło się to na wynik. Po kapitalnej zagrywce Aleksandra Śliwki zrobiło się 6:1 i trener Duńczyków poprosił o czas. To jednak niewiele pomogło, bo w dalszej części seta przewaga naszej drużyny rosła. Kiedy zrobiło się 13:3, widać było, że to będzie pogrom. Widoczna była też zmiana nastawienia Polaków, którzy grali na luzie, ale wyraźnie na poważnie. Dania to kraj znany głównie z piłki ręcznej, a siatkówka jest tam na dalszym planie. I w starciu z Polską zawodnicy z tego kraju wyraźnie znaleźli się w dalszym planie na tle Polaków. Podopieczni Nikoli Grbicia wygrali drugą partię 25:9, co praktycznie na tym poziomie się nie zdarza. Mimo lania, jakie sprawili im Polacy, reprezentacja Danii wyszła na trzecią partię zmotywowana, żeby coś jeszcze zdziałać. I kilka ataków Madsa Jensena czy Oskara Madsena mogło się podobać. Kiedy dołożyli do tego niezły blok, zmniejszyli przewagę naszej drużyny do dwóch "oczek" i zrobiło się tylko 17:15. W końcówce napędzili nam nieco strachu, bo zagrali naprawdę ambitnie, ale ostatecznie to Polacy wygrali trzeciego seta 25:20, a całe spotkanie 3:0. Droga do złotego medalu, o którym wspominał Leon, cały czas trwa. Duńczycy zrobili naprawdę niezłe wrażenie, ale różnica poziomów była tak duża, że nawet w trudnych dla "Biało-Czerwonych" momentach nie było wątpliwości, kto to spotkanie wygra. Polska - Dania 3:0 (25:23, 25:9, 25:20) Wielka gwiazda nie przyjedzie do Polski? Zaskakująca informacje z Włoch