Reprezentacja Polski do mistrzostw Europy siatkarzy w tym sezonie podchodziła oczywiście, jako jeden z głównych faworytów. Drużynę prowadzoną przez Nikolę Grbicia eksperci przed turniejem ustawiali w jednym szeregu z Włochami. Pewnie jakąś przewagę w ewentualnym finale mogą dla Włochów stanowić kibice. Ostatni mecz turnieju rozgrywany będzie bowiem w Rzymie. "Cholera" i się zaczęło. Nikola Grbić w urodziny potwierdza słowa Wilfredo Leona. "Łatwiej powiedzieć" Aby jednak zagrać w finale naszym siatkarzom pozostały jeszcze trzy przeszkody do pokonania. Uczciwie trzeba przyznać, że faza grupowa nie była dla Biało-Czerwonych żadnym wyzwaniem i selekcjoner słusznie potraktował ją, jako czas na eksperymenty. W każdym meczu Polacy wychodzili na parkiet w innym zestawieniu, a mimo tego żadnego spotkania nie przegrali. Polska z rekordem ME w siatkówce mężczyzn! Najbardziej imponująco wyglądał jednak mecz z Czarnogórą, który zamykał ten etap turnieju dla naszego zespołu. Nikola Grbić zdecydował się wystawić na ten mecz szóstkę "zaksy" i przyniosło to bardzo dobry efekt, choć zmian w składzie na przestrzeni całego spotkania mieliśmy bardzo dużo. Biało-Czerwoni wygrali ten pojedynek bez absolutnie żadnych problemów 3:0. Niepokojące sceny w meczu polskiej kadry. Padła kluczowa wiadomość To samo w sobie nie robi żadnego wrażenia, bo przecież Polska tym samym rezultatem ogrywała też Brazylijczyków w finale mistrzostw świata. Gdy jednak zajrzymy w głębsze liczby, to można szeroko otworzyć oczy. Pierwszego seta Biało-Czerwoni wygrali do 14, następnego do 11, a ostatniego do 12. Łącznie Polacy pozwolili więc swoim rywalom na zdobycie ledwie 37 punktów. To rekord tegorocznych mistrzostw Europy. Nikt nie zdominował swoich przeciwników bardziej. Poprzedni rekord również należał oczywiście do reprezentacji Polski, ale był nieco mniej imponujący. W starciu z Macedonią Północną Polska straciła ledwie 49 małych oczek. Oznacza to, że Biało-Czerwoni poprawili swój wynik aż o 12 punktów. Śmiało można powiedzieć, że faza grupowa była udana. Teraz trzeba potwierdzić formę w meczu 1/8 finału z Belgami.