Niespodzianki nie było. Czechy to 19. drużyna rankingu FIVB, ale z zespołami z czołowej dziesiątki wygrywa rzadko. W niedzielę znów musiała uznać wyższość takiej ekipy. Serbia, dziewiąta w zestawieniu, będzie walczyć o czwarty z rzędu awans do strefy medalowej mistrzostw Europy. Przed dwoma laty siatkarze z Bałkanów co prawda nie stanęli na podium, ale dotarli czołowej czwórki - przegrali mecz o brąz z Polską. I w pierwszym secie meczu z Czechami zagrali jak na faworyta przystało. Niemal od początku sukcesywnie powiększali przewagę, atakując w pierwszej partii ze skutecznością 64 procent. W dodatku środkowy Petar Krsmanović szybko w efektowny sposób zablokował najgroźniejszego skrzydłowego rywali - atakującego Marka Sotolę. Serbia prowadziła już 16:10, ale wtedy rywale zerwali się do walki. Zdobyli dwa punkty blokiem, wygrali cztery akcje z rzędu. Trener Serbów Igor Kolaković poprosił jednak o czas, a jego drużyna nie dała się dogonić. Wynik na 25:21 ustalił atak Mirana Kujundzicia. Polski trener uspokajał, wyników nie ma. Najsłabszy występ od 12 lat Aleksandar Atanasijević prowadzi Serbów do wygranego seta. Czechom zabrakło zimnej krwi Czesi w fazie grupowej zrobili, co do nich należało, ale nic ponadto. W grupie C wygrali trzy mecze, przegrali jednak z wyżej notowanymi reprezentacjami Polski i Holandii. Serbowie w grupie ulegli jedynie obrońcom tytułu z Włoch. Kolaković na razie nie może jednak korzystać z usług Urosa Kovacevicia, jednej z największych gwiazd drużyny. Choć z serbskiej ekipy płynęły ostatnio dobre wieści na temat stanu zdrowia przyjmującego, z Czechami znów nie zagrał. A drugi set niedzielnego spotkania był zdecydowanie bardziej wyrównany niż pierwszy. Dopiero przy stanie 17:14, gdy kontratak Serbów na punkt zamienił Aleksandar Atanasijević, drużyna z Bałkanów odskoczyła. Nie był to jednak koniec emocji, problemy w ataku miał Kujundzić, i wynik znów się wyrównał. Kolaković w końcówce wprowadził Marko Ivovicia, ale i tak o losach seta zdecydowała gra na przewagi. W niej dokładność zawiodła czeskiego przyjmującego Lukasa Vasinę, w ostatniej akcji Marko Podrascanin zablokował atak Sotoli. Serbia wygrała 26:24. Serbia postawiła kropkę nad "i". Drużyna z Bałkanów zagra w ćwierćfinale ME siatkarzy Czesi trzeciego seta rozpoczęli już bez Sotoli. Zastąpił go dobrze znany z polskiej PlusLigi Jan Hadrava. Tyle że pierwsze skrzypce na boisku wciąż grała atakujący Serbów. Atanasijević do skutecznych ataków w trzeciej partii dołożył jeszcze punkt zagrywką i Serbowie dość szybko zbudowali trzypunktową przewagę. Czesi potrafili jednak skontrować i doprowadzić do remisu 11:11. Coraz lepiej prezentował się Hadrava, za to Podrascanin zablokował atak Jana Galabova. Serbia znów miała więc minimalną przewagę. W ataku coraz częściej z dobrej strony pokazywał się Kujundzić i różnica na korzyść jego zespołu rosła. W końcówce górę wzięło doświadczenie siatkarzy z Bałkanów. Czesi w końcówce jeszcze zdobyli punkt blokiem, ale faworyci wygrali 25:21. Serbowie rywala w ćwierćfinale poznali już w niedzielny wieczór. Będzie nim reprezentacja Polski, która pokonała 3:1 Belgię. Serbia: Atanasijević, Podrascanin, Kujundzić, Todorović, Krsmanović, Perić - Kapur (libero) oraz Ivović, Luburić Czechy: Sotola, Polak, Vasina, Janouch, Zajicek, Galabov - Monik (libero) oraz Hadrava, Licek, Srb Wicemistrzowie Europy byli już pod ścianą. Sensacja wisiała w powietrzu