To był drugi set czwartkowego spotkania. Ukrainki, po porażce w inauguracyjnej partii, prezentowały się w nim zdecydowanie lepiej. Do kontrowersji doszło przy stanie 17:14, kiedy z lewego skrzydła zaatakowała Olivia Różański. Sędziowie przyznali punkt Ukrainkom, ale polska ekipa zaczęła protestować. Piłkę nogą odbił bowiem trener rywalek Iwan Petkow. Zrobił to, zanim spadła na ziemię - a spadała w okolicach bocznej linii boiska po stronie Ukrainek. Trener Stefano Lavarini czy polska środkowa Agnieszka Korneluk wymownie pokazywali sędziemu, co zrobił szkoleniowiec rywalek. W końcu selekcjoner "Biało-Czerwonych" poprosił o challenge. Rozpatrywanie sytuacji chwilę trwało, ale ostatecznie sędziowie podtrzymali pierwotną decyzję. To spowodowało protesty polskich zawodniczek. Oprócz kapitan Joanny Wołosz do sędziego podeszła między innymi przyjmująca Martyna Łukasik. Tęgie lanie na koniec "polskiej" grupy. Kibice srodze się zawiedli ME siatkarek. Aleksandra Szczygłowska: Miałyśmy prawo być zdenerwowane W czasie, gdy na boisku trwało zamieszanie, zareagowały także zniecierpliwione i zdenerwowane polskie rezerwowe. Zawodczniczki znajdujące się w tzw. kwadracie zaczęły w końcu rytmicznie skandować "złodzieje!". Ich okrzyki podchwycili polscy kibice w hali w Gandawie. - Zrobiłyśmy to trochę żartobliwie - przyznaje Aleksandra Szczygłowska, druga libero polskiej kadry, którą zapytaliśmy o sytuację. Ostatecznie całe zamieszanie starał się uspokoić Lavarini. Poprosił o przerwę, w końcówce jego zawodniczki nieco zmniejszyły straty, ale i tak przegrały seta 22:25. W kolejnych partiach było jednak lepiej, a i kontrowersyjne decyzje sędziów się już raczej nie zdarzały. Polki wygrały z Ukrainą 3:1 i skończyły rozgrywki w grupie A na drugim miejscu. W 1/8 finału zmierzą się z Niemkami, które w ostatnim meczu przegrały 0:3 z Turcją. Spotkanie zostanie rozegrane w Brukseli. Z Gandawy Damian Gołąb