Na ten mecz zanosiło się od początku turnieju. Drogi Polski i Słowenii po raz kolejny miały się przeciąć w półfinale. W czterech poprzednich starciach górą byli rywale. W czwartek w Rzymie "Biało-Czerwoni" przełamali jednak słoweńską "klątwę". Po raz pierwszy od triumfu w 2009 r. zagrają w finale mistrzostw Europy. Zaczęło się jednak od złych wieści. Z gry wypadł bowiem Bartosz Kurek, któremu odnowił się uraz. Kapitan polskiej kadry nie pomoże już drużynie w tym turnieju. W podstawowym składzie pozostał natomiast Wilfredo Leon, którego w czasie ćwierćfinału z Serbią zmienił Kamil Semeniuk. Przed pierwszym gwizdkiem hymny obu państw uroczyście odegrała orkiestra, a potem "ciosami" w ataku wymienili się Leon i Klemen Cebulj. Już w pierwszej części seta rywale zdołali jednak zablokować zbicie polskiego przyjmującego. Leon też odpowiedział blokiem - już setnym "Biało-Czerwonych" w tym turnieju. Set był bardzo wyrównany, żadna drużyna nie była w stanie odskoczyć na więcej niż dwa punkty - a i to tylko na chwilę. Słoweńcy znakomicie prezentowali się w obronie, a polskich siatkarzy zawodziła zagrywka. Ponownie, jak dwa dni wcześniej z Serbią, popełnili mnóstwo błędów. Oddali rywalom aż 13 punktów. W końcówce w ataku najpierw pomylił się Aleksander Śliwka, a potem Jakub Kochanowski. Słowenia wygrała 25:23. Nikola Grbić wierzył w niego do końca. Polski siatkarz spłacił kredyt Dyskusje i żółta kartka. Ale "Biało-Czerwoni" wrócili do gry Droga Słoweńców do trzeciego z rzędu półfinału mistrzostw Europy nie była łatwa. Wielkie problemy sprawiła im Turcja, którą pokonali po tie-breaku. Później ograli w czterech setach Ukrainę. Polska straciła po secie z Belgią i Serbią, ale to ten drugi rywal postawił jej znacznie trudniejsze warunki. "Biało-Czerwoni" nerwowo zaczęli drugą partię czwartkowego spotkania. Były dyskusje z arbitrem i błędy w przyjęciu, a na tablicy wynik 2:6. Trener polskiej kadry Nikola Grbić poprosił o czas i straty udało się błyskawicznie odrobić. A polscy siatkarze złapali wiatr w żagle. W ataku dobrze wyglądał Leon, który dołożył punkt dość szczęśliwym asem serwisowym. Polska prowadziła już 17:12. Atmosfera wciąż była jednak napięta, żółtą kartkę obejrzał Norbert Huber. I w grze wicemistrzów świata coś się zacięło. Przy stanie 20:18 Grbić poprosił o czas. Zawodnicy go posłuchali, skończyło się wygraną 25:21. Wielki problem Słowenii. Straciła ważnego zawodnika Początek trzeciej partii to najpierw udana seria polskich siatkarzy, a po chwili replika Słoweńców. Podopieczni trenera Gheorghe Cretu cały czas znakomicie grali w obronie. Przy stanie 13:12 dla Polski na Słowenię spadł jednak grom. Kontuzji doznał ich podstawowy rozgrywający Gregor Ropret. Musiał go zastąpić Uros Planinsić - 25-letni zawodnik, który gra w przeciętnej lidze słoweńskiej. "Biało-Czerwoni" wykorzystali problemy rywali. Problemy w ataku miał Rok Mozić - Polacy najpierw zatrzymali go blokiem, po chwili posłał piłkę w aut. To błyskawicznie dało drużynie Grbicia cztery punkty przewagi. Nie oddała prowadzenia już do końca. Znakomicie w ofensywie radził sobie Leon, sprytnym zagraniem seta zakończył Śliwka. Polska wygrała 25:20. Wilfredo Leon dał przewagę. Polska zagra w finale ME siatkarzy Słoweńcy nie spuścili jednak głów. Czwartą partię rozpoczęli ze sporym animuszem. Zagrywką "wstrzelił się" Mozić, wynik oscylował wokół remisu. Dwupunktową przewagę przy stanie 13:11 dał polskim siatkarzom Leon, który też popisał się asem serwisowym. Przy zagrywkach 30-letniego przyjmującego zaliczka "Biało-Czerwonych" zaczęła błyskawicznie rosnąć. Słoweńcy mieli problemy ze skutecznością ataków, Polacy grali z coraz większą swobodą. Seria sześciu punktów wicemistrzów świata ostatecznie przełamała rywali. Jeszcze na chwilę w ofensywie zerwał się Cebulj, ale zapędy Słoweńców zahamował polski blok. Wygraną 25:21 przypieczętował atak Kaczmarka. Mecz o złoto już w sobotę. Finałowego rywala Polaków wyłoni drugi półfinał w Rzymie, w którym Włochy zagrają z Francją. Polska: Kaczmarek, Huber, Śliwka, Janusz, Kochanowski, Leon - Zatorski (libero) oraz Fornal, Semeniuk Słowenia: Mozić, Pajenk, Urnaut, Ropret, Kozamernik, Cebulj - Kovacić (libero) oraz Mujanović, Planinsić Polscy siatkarze w tym elemencie nie mają sobie równych. Licznik bije