W sobotni wieczór polscy siatkarze sięgnęli w Rzymie po tytuł mistrzów Europy. W finale pokonali Włochy bez straty seta. Zrewanżowali się tym samym za ubiegłoroczną porażkę w boju o złoto MŚ przed własną publicznością. Znakomitą pracę w reprezentacją Polski wykonuje Nikola Grbić. Serb prowadzi drużynę narodową ledwie od roku. W tym czasie wystartował z nią w czterech turniejach najwyższej rangi i z żadnego nie wracał bez medalu. Pod wodzą Grbicia kadra wywalczyła złoto i brąz Ligi Narodów, srebro MŚ, a od kilkudziesięciu godzin fetuje triumf w ME. Tak hartowała się polska kadra. Heynen zwrócił uwagę na problemy. I porównał do swojej drużyny Bartosz Kurek toczy wyścig z czasem przed turniejem w Chinach. Co zrobi Nikola Grbić? Wygraną w kontynentalnym czempionacie 50-letni trener zadedykował swojej rodzinie. Kiedy podszedł do najbliższych krótko po zakończeniu rzymskiego finału, nie krył wzruszenia. Popłynęły łzy. - To był jeden z najbardziej wzruszających momentów mojego życia. Jeśli nie można podzielić się tymi emocjami z najbliższymi, jest się samemu. Moja rodzina była w Katowicach w zeszłym roku, ale niestety nie było nam dane tam przeżyć tego samego, co w Rzymie. Wspaniale jest mieć najbliższych obok siebie. Jestem bardzo wdzięczny za to, że pojawili się w hali i mogliśmy to razem przeżyć - powiedział serbski szkoleniowiec w rozmowie z serwisem sport.tvp.pl. Siatkarska reprezentacja Polski nie przegrała 17 kolejnych meczów o stawkę. To wyrównanie najlepszego osiągnięcia z 2006 roku, gdy zespołem dowodził Raul Lozano. "Biało-Czerwoni" nie będą jednak długo upajać się sukcesem z ME. Jeszcze w tym miesiącu wracają do wielkiej gry. Taka celebracja, Kaczmarek zaszalał. Zupełnie jak Lewandowski i Messi Już 30 września czeka nas pierwszy mecz w turnieju, którego stawką będzie prawo uczestnictwa w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. O przepustki do Paryża powalczymy z Belgią (mecz otwarcia), Bułgarią, Kanadą, Meksykiem, Argentyną, Holandią oraz Chinami, które pełnić będą rolę gospodarzy. Tymczasem sen z powiek spędza polskim kibicom kontuzja Bartosza Kurka. Kapitan drużyny już w Rzymie nie brał udziału w potyczkach fazy medalowej. Co jeśli nie zdąży wykurować się na czas? Pole manewru wśród atakujących musi pozostać szerokie. - Jeśli Bartek Kurek nie pojedzie, trudno będzie nam zagrać siedem meczów tylko z Łukaszem Kaczmarkiem. Musimy wykorzystać czas, który pozostał do kwalifikacji, by to przemyśleć. Dodatkowo, muszę też zobaczyć, w jakiej formie dołączą do nas Karol Urbanowicz i Bartłomiej Bołądź. Pomysłem na teraz jest to, że jeśli Bartosz Kurek nie będzie mógł pojechać do Chin, to rozwiązaniem będzie zabranie z nami jednego z tych dwóch zawodników. Zobaczymy, co się stanie. Mamy kilka dni na podjęcie decyzji - oznajmia Grbić.