Reprezentanci Francji nie rozpoczęli dobrze sezonu reprezentacyjnego - fazę grupową Ligi Narodów zakończyli dopiero na ósmym miejscu, przez co już w ćwierćfinale trafili na mocną ekipę - Stany Zjednoczone. Po pięciosetowym boju mistrzowie olimpijscy pożegnali się z turniejem i nie pozostało im nic innego, jak przygotowywać się do kolejnych imprez. W sierpniu "Trójkolorowi" przyjechali na Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, gdzie przegrali z Polakami i Włochami i wygrali ze Słoweńcami. Mimo słabszej dyspozycji przed mistrzostwami Europy i tak byli wymieniani w gronie faworytów do medalu, a rosnącą formę potwierdzili w fazie grupowej. Nerwowo na pokładzie samolotu z polskimi siatkarzami. Znamy szczegóły Podopieczni Andrei Gianiego wygrali cztery z pięciu spotkań, ulegając tylko Rumunom, co zresztą było dużą niespodzianką. Wygrali zmagania w grupie D, dzięki czemu w 1/8 finału trafili na czwartą drużynę grupy B, czyli Bułgarię. Początkowo wydawało się, że Francuzi będą musieli radzić sobie bez Earvina N'Gapetha, który ostatecznie jednak pojawił się na parkiecie. Mistrzostwa Europy w siatkówce 2023. Wielkie emocje w meczu Francja - Bułgaria Faworytem starcia byli Francuzi, którzy musieli jednak liczyć się z faktem, że ich rywale grali przed własną publicznością. Początek meczu rozgrywanego w Warnie był bardzo wyrównany - oba zespoły grały punkt za punkt, popełniając przy tym sporo błędów w zagrywce. Jako pierwsi trzy"oczka" przewagi, po asie serwisowym Martina Atanasowa i skutecznym bloku, wypracowali gospodarze (9:6). "Trójkolorowi" wzięli się za odrabianie strat i w końcu dopięli swego, doprowadzając do remisu po świetnej zagrywce Antoine'a Brizarda (12:12). Dalej rywalizacja ponownie stała się wyrównana, a o losach pierwszego seta zdecydowała końcówka, w której Francuzi kapitalnie grali blokiem, zatrzymując kolejne ataki rywali i nękali ich dobrą zagrywkę. Ostatecznie wygrali 25:21 i objęli prowadzenie w meczu. Francuscy siatkarze grają dalej w ME. Bułgaria żegna się z turniejem Początek drugiego seta miał już inny przebieg. Tym razem to podopieczni Gianiego jako pierwsi doszli do głosu i po kilku akcjach prowadzili 4:0. Gospodarze wprawdzie próbowali odpowiadać, ale nie mieli argumentów w rywalizacji z rozpędzającymi się Francuzami, którzy w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Partię, wygraną przez "Trójkolorowych" 25:21 zwieńczył potężny atak Carle Timothee'a ze skrzydła. W trzecią partię bardzo dobrze wszedł Stephen Boyer, który świetnymi atakami napędzał grę swojej drużyny. Punktował też Barthelemy Chinenyeze i Francuzi szybko odskoczyli rywalom na trzy punkty (6:3). Mistrzowie olimpijscy dobrze serwowali, straszyli rywali atakami ze środka i ich przewaga sukcesywnie rosła, aż wyniosła siedem "oczek" (10:3). "Trójkolorowi" prowadzenia nie oddali do końca seta i bez większych problemów przypieczętowali zwycięstwo w partii, wygrywając 25:15 a cały mecz 3:0 (25:21, 25:21, 25:15). Tym samym awansowali do ćwierćfinału, w którym zagrają z Rumunią, która wyeliminowała Chorwację.