Być może wielu innych trenerów, na przekór obiektywnym faktom, że w grupie Polacy nie mieli z kim przegrać, a komplet punktów był w zasadzie obowiązkiem, na siłę przekonywałoby, że to wszystko wcale nie musiało być takie oczywiste. I próbowaliby zaklinać rzeczywistość tym podobnymi opowieściami, że na mistrzostwach przecież nie może być słabeuszy... Ale nie Grbić, charyzmatyczny szkoleniowiec, który kiedyś sam był wybitnym siatkarzem, jednym z najlepszych w swojej generacji. To wszystko sprawia, że 50-latek bardzo pragmatycznie patrzy na to wszystko, co zaczęło się w Skopje, a zaprowadziło reprezentację do Bari. Nikola Grbić: Nasz poziom dopiero zostanie przetestowany - Naprawdę nie przywiązuję uwagi do liczb, które po rozgrywkach w grupie mamy na bardzo wysokim poziomie. Ktoś popatrzy na przykład na nasz blok i pomyśli: "wow, ale grali, zapunktowali blokiem aż 65 razy!". Ale przecież dobrze wiemy, że to niewiele znaczy, jeśli wiesz, co mam na myśli. Poziom, jaki prezentujemy na tych mistrzostwach, dopiero zostanie przetestowany - powiedział Grbić. Ale jednocześnie udzielił ważnej odpowiedzi, zapytany, czego wobec tego dowiedział po zmaganiach w Macedonii Północnej. - Dowiedziałem się po pierwszej rundzie, że jesteśmy gotowi na ten turniej. Dostałem trochę takich odpowiedzi, na których mi zależało - odparł szkoleniowiec i kontynuował: Nikola Grbić tajemniczy. Fakty wskazują na konkretne nazwisko Od początku mistrzostw bardzo dobrą dyspozycję w ataku prezentuje Łukasz Kaczmarek, z kolei Bartosz Kurek wciąż dochodzi do wysokiej formy, którą z pomocą Grbicia starał się budować w poprzednich turniejowych spotkaniach. Wydaje się, że numerem jeden jest w tej chwili "Zwierz", zresztą pamiętamy wywiad Kurka dla Interii, w którym bardzo konkretnie wypowiedział się na temat swojego kolegi z kadry, jednak szkoleniowiec postanowił w tej kwestii aż tak jednoznacznie nie odkrywać kart przed opinią publiczną. - Ja wiem, kto jest "jedynką", ale... Jak mówiłem, tutaj odpowiedź przyniesie czas - uśmiechnął się trener, pewny tego, że jego zawodnicy dostosują się do rosnących wyzwań. Choćby z uwagi na formułę, bowiem od teraz każdy przegrany żegna się z turniejem. - A to na pewno pomoże nam bardziej w koncentracji - zaznaczył. Artur Gac, Bari