Trzy mecze, trzy zwycięstwa, bilans setów: dziewięć wygranych i jeden stracony. Czyli, patrząc zupełnie ogólnie, wszystko niemalże układa się idealnie z punktu widzenia reprezentacji Polski na etapie fazy grupowej mistrzostw Europy, którą nasz zespół rozgrywa w Skopje. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, na co w rozmowie z Interią starał się zwrócić uwagę były fantastyczny rozgrywający, a obecnie trener polskiej kadry. Nikola Grbić zaczął od tego co dobre w pierwszym i trzecim secie... Po spotkaniu z Macedonią Północną trudno było o przecenianie tego triumfu, bo każdy zdawał sobie sprawę, że naprzeciw siebie stają dwie zupełnie inne siły w światowej siatkówce. Ważniejsze było to, jak na tle dużo niżej notowanego rywala zaprezentują się Polacy, którzy decyzją szkoleniowca rozpoczęli to spotkanie w bardzo mocno zmienionym składzie względem dwóch wcześniejszych meczów. Poprosiliśmy selekcjonera o ocenę, na co przede wszystkim z przebiegu tego pojedynku warto zwrócić uwagę. I Nikola Grbić bardzo konkretnie, ze sporą drobiazgowością, przedstawił swój punkt widzenia. Wyłuskując rzeczy, które są szalenie ważne w perspektywie dalszej fazy turnieju i coraz trudniejszych meczów, a te przyjdą już w Bari od 1/8 finałów. - W pierwszym i trzecim secie najpierw byliśmy skuteczni w fazie zagrywki, blokując rywali sześciokrotnie i starając się nie oddać im piłki. W trzecim secie mieliśmy stabilną fazę przyjęcia, udało nam się też odzyskać dobrą fazę zagrywki. A do tego dobrze graliśmy w defensywie i ataku, w efekcie zakończyliśmy seta dobrym serwisem - zaczął serbski szkoleniowiec, najpierw zwracając uwagę na pozytywy. Później jednak wziął na tapet to, co działo się w drugiej partii. Przypomnijmy, że wynik nieoczekiwanie zrobił się się bardzo blisko, a przy stanie 19:19 Grbić zdecydował się nawet na przywołanie zawodników do siebie, korzystając z przerwy na żądanie. - W drugim secie przestaliśmy być tak dokładni i uważni. Z kolei Macedonia zaczęła ryzykować coraz więcej i grać lepiej, do tego podniósł się doping, co stworzyło atmosferę, że idzie im dobrze - odparł trener. Był to tylko wstęp do tego, co postanowił bardzo skrupulatnie wyłuskać w wypowiedzianych przez siebie kolejnych zdaniach. Grbić chce "maszyny do zabijania": Z Włochami prawdopodobnie byśmy przegrali - Tutaj, jeszcze na tym etapie turnieju, w takich momentach seta będziemy mieć może trzy lub cztery szanse, ale już grając z Włochami, Francją lub Słowenią, generalnie mocniejszymi zespołami, będziemy mieć jakąś jedną, góra dwie szanse, by przechylić szalę. Jeżeli nie wykorzystasz danej ci tej jednej okazji, będzie bardzo trudno. To jest wielka różnica - zaakcentował trener "Biało-Czerwonych". A żeby bardziej unaocznić to, o czym opowiada, odwołał się do pierwszego seta ze spotkania z Holandią, w którym Polacy przegrali. Artur Gac, Skopje