Reprezentacja Polski pierwszy mecz tegorocznych mistrzostw Europy rozegrała w czwartek 31 sierpnia, czyli już kilka dni po oficjalnym rozpoczęciu turnieju. "Biało-Czerwoni" w Skopje, gdzie rozgrywają spotkania fazy grupowej, zagrali z Czechami i zgodnie z przewidywaniami rozbili rywali 3:0, pozwalając im na ugranie kolejno 17, 20 i 20 punktów. Nikola Grbić postawił m.in. na krytykowanego do tej pory Kamila Semeniuka czy Norberta Hubera, który pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Bieńka stał się naturalnym partnerem pod siatką dla Jakuba Kochanowskiego. Wybrańcy Serba odwdzięczyli się dobrą grą, a polskim kibicom pozostało czekać na to, co pokażą podczas piątkowego meczu z Holandią, czyli teoretycznie najtrudniejszym rywalem w grupie. Mistrzostwa Europy. Holendrzy zaskoczyli Polaków w pierwszym secie Grbić przed spotkaniem z "Pomarańczowymi" zdecydował się na roszady w wyjściowej szóstce. Duet Śliwka-Semeniuk na przyjęciu zastąpili Wilfredo Leon i Tomasz Fornal. I to właśnie drugi z przyjmujących rozpoczął mecz z Holendrami od nieudanej rozgrywki. Rywale jednak też popełniali błędy, przez co początek spotkania był bardzo wyrównany. Pojedynek na parkiecie, pojedynek na trybunach. Polacy "starli się" z Holendrami na doping Podopieczni Nikoli Grbicia mieli problem z wypracowaniem przewagi, a ich błędy szybko się zemściły. Po ataku ze środka Parkinsona i kontrze przeprowadzonej po złym przyjęciu Leona "Pomarańczowi" prowadzili 16:14, a po plasie, jakim popisał się Tuinstra, przewaga rywali wzrosła. "Biało-Czerwoni" nie byli już w stanie odwrócić losów partii - Holendrzy zamknęli seta dwoma atakami Nimira i wygrali 25:23. Polacy odrobili straty. Show "Biało-Czerwonych" w drugiej partii Druga partia miała już zgoła odmienny przebieg. Triumfatorzy Ligi Narodów najwyraźniej wyciągnęli wnioski z pierwszego seta i co najważniejsze, zaczęli błyszczeć w polu zagrywki. Asami serwisowymi popisali się Kaczmarek i Kochanowski, co w połączeniu z dobrą gra w bloku i błędami rywali sprawiło, że przewaga "Biało-Czerwonych" w pewnym momencie wynosiła już pięć punktów (10:5). Podoieczni Grbicia nie pozwolili sobie na utratę koncentracji i nawet gdy tracili przewagę, tak jak było to po autowej zagrywce Leona, szybko odzyskiwali rezon. Holendrom z kolei brakowało argumentów na rozpędzonych Polaków, którzy zaczęli dominować nad "Pomarańczowymi" w każdym elemencie gry. Ostatecznie wysoko wygraną partię skończył atakiem z lewego skrzydła Leon (25:13). Polscy siatkarze ograli Holendrów. Cenne zwycięstwo na ME 2023 W trzecim secie Polacy w dalszym ciągu górowali nad rywalami. Z akcji na akcję "gasł" Nimir, czyli największa gwiazda holenderskiej ekipy, który w pewnym momencie został zatrzymany efektownym blokiem przez Leona. Po tej akcji "Biało-Czerwoni" prowadzili już 16:10, w czym duża zasługa m.in. właśnie Leona, który błyszczał w ataku. Burza wokół Bartosza Kurka. Pojawił się zarzut po meczu polskiej kadry Pod koniec partii obie drużyny nie ustrzegały się błędów w zagrywce - serwis zepsuł chociażby Semeniuk, który po chwili i tak zrehabilitował się kapitalnym atakiem z szóstej strefy. "Pomarańczowi" wprwadzie odpowiedzieli dwoma punktowymi atakami Ter Horsta, ale to i tak było za mało dla aktualnych wicemistrzów świata, którzy wygrali 25:19. Naszym reprezentantom nie pozostało nic innego, jak w kolejnej partii postawić kropkę nad "i". Czwarta partia rozpoczęła się od udanego ataku Leona, na który po chwili równie skutecznie odpowiedział Van Garderen. Gdy Nimir dołożył asa, a Kaczmarek przestrzelił atak było już 3:1 dla rywali. Za odrabianie strat wziął się Kochanowski, który najpierw popisałsię atakiem z przesuniętej krótkiej, a później zablokował Nimira i było już 4:4. Wprawdzie "Biało-Czerwoni" w pewnym momencie "odskoczyli" Holendrom na cztery oczka, ale ci zdołali zminimalizować straty w drugiej części partii i doprowadzić do stanu 17:18 po tym, jak Nimir zaprezentował efektowną kiwkę nad blokiem. Końcówka partii jednak i tak należała do Polaków, którzy wygrali 25:22, pieczętując kolejne zwycięstwo na tegorocznych mistrzostwach Europy (23:25, 25:13, 25:19, 25:22).