Takiego imponującego otwarcia potrzebowali "Biało-Czerowni" i wyszli na parkiet centrum sportowego Borisa Trajkovskiego z takim nastawieniem, by od pierwszej piłki realizować nakreślony plan. Czesi, patrząc po rankingu i ich klasie sportowej, byli wręcz skazani na niepowodzenie, ale rolę faworyta zawsze trzeba umieć udowodnić w chwili prawdy, by później nie tłumaczyć się z sensacyjnego rozstrzygnięcia. Trener Grbić do samego końca przekazywał swoje wskazówki, mając przy linii bocznej Jakuba Kochanowskiego, a efekt był imponujący. Czesi w ciągu kilku minut zostali oszołomieni, dostali sygnał, że Polacy zaczynają spotkanie bez żadnej taryfy ulgowej, a prym wiódł zawodnik pierwszego składu, Aleksander Śliwka. Aleksander Śliwka zdradza tajemnicę przygotowań. "Nad tym mocno i drobiazgowo pracowaliśmy" - Cieszę się przede wszystkim z tego, że mocno i agresywnie weszliśmy w to spotkanie, dzięki czemu od razu narzuciliśmy swój styl gry. Myślę, że to było bardzo ważne, aby z marszu pokazać Czechom, że tutaj nie będzie spadku koncentracji. I od początku chcemy dominować na boisku. Najważniejsze, że to udało się zrobić. Wypracowywaliśmy sobie na tyle duże przewagi w setach, że udawało się je dowozić do końca, mimo coraz lepszej gry przeciwników na dystansie meczu. Cieszymy, że wielu zawodników weszło na boisko i mamy nadzieję, że w tych mistrzostwach, w fazie grupowej, każdy będzie mógł zagrać, pokazać swoje umiejętności i dołożyć cegiełkę do kolejnych zwycięstw reprezentacji Polski - mówił dziennikarzowi Interii jeden z najcenniejszych zawodników w talii serbskiego selekcjonera. Element, w którym Polacy na przestrzeni całego spotkania zrobili największą przewagę, była gra blokiem. Zawodnicy świetnie się przesuwali, zachowywali czujność i po wielokroć skakali w tempo, "czapując" przeciwników. O przebieg starcia z Czechami nie było wielkiego strachu, chyba że ktoś próbował zderzyć ze sobą dwie prognozy. Można było zakładać, że Czesi od początku nie będą kalkulowali i rzucą wszystkie siły, bo tylko w ten sposób mogliby zagrozić Orłom. Z kolei o Polakach wiedzieliśmy, że dopiero dochodzą do optymalnej dyspozycji, a ta jest przewidywana mniej więcej za półtora tygodnia, gdy nastaną ćwierćfinały m.in. w Bari. Dobrze jednak, że nasz zespół nie zaprzątał sobie głowy takimi rozmyślaniami. - Jeśli myślelibyśmy takimi kategoriami, to troszkę moglibyśmy przekombinować. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego turnieju, ufamy sztabowi szkoleniowemu. Z meczu na mecz będzie coraz lepiej, ale najważniejsza jest koncentracja nad tym, co mamy zrobić na boisku, a nie rozmyślanie nad tym, czy już skaczę pięć centymetrów wyżej, czy jeszcze nie. Polacy chwalą sobie także warunki w samej hali, które mogli najpierw rozpoznać podczas treningów, a następnie w warunkach bojowych. Istotne jest między innymi to, czy na przykład ustawienie oświetlenia nie przeszkadza w polu zagrywki. - Hala jest przyjemna. Myślę, że wszystkim się tutaj podoba. Nie ma, o co pan konkretnie pyta, rażących świateł na suficie, co w naszym przypadku jest najważniejsze. Dzięki temu możemy swobodnie grać. W środę, podczas zapoznawczego treningu z głównym parkietem, już się przyzwyczailiśmy, a z każdym kolejnym meczem będziemy się czuć tylko coraz swobodniej - zapewnił zawodnik ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Śliwka zwrócił się do polskich kibiców. I wyraził nadzieję przed starciem z Macedonią Północną Trybuny w Skopje, używając eufemizmu, na razie nie pękają w szwach, a nasza kadra jest przyzwyczajona, że trybuny na jej meczach wypełnione są kibicami do ostatniego miejsca. W stolicy Macedonii Północnej z frekwencją na razie jest kłopot, ale obecność kilkuset polskich fanów na meczu z Czechami dość wyraźnie została zasygnalizowana niosącym się się dopingiem i okrzykami, zagrzewającymi do walki. - To bardzo nas niosło. Już wchodząc na halę, na rozgrzewkę, mieliśmy własnych kibiców, którzy skandowali i śpiewali. Jest to dla nas wielka duma grać dla kibiców, którzy przyjechali za nami tak wiele kilometrów. Bardzo się z tego cieszymy, chcemy grać dla wszystkich fanów polskiej kadry, w tym także właśnie dla tych, którzy zameldowali się w hali w Skopje. Myślę, że podczas niedzielnego meczu z Macedonią Północną trybuny będą mocno wypełnione, bo zapewne ściągną również kibice gospodarzy. Poza tym mam nadzieję, że wraz z przebiegiem turnieju w fazie pucharowej areny będą coraz mocniej zajęte, a za nami będzie rosnąca w liczbę rzesza "biało-czerwonych" fanów - podkreślił Śliwka. Artur Gac, Skopje