Jeszcze w pierwszym secie pod tym względem było względnie spokojnie, a przynajmniej nasi siatkarze nie mieli powodu, aby w sposób zdecydowany kontestować decyzje sędziów tego spotkania. Głównym arbitrem spotkania był Igor Porvaznik, a obowiązki drugiego sędziego pełniła Ilaria Vagni. Nie była to para rozjemców "otrzaskana" ze spotkaniami tej rangi i, niestety, w niektórych momentach wyglądało to tak, jakby ranga tego pojedynku wyłaniającego finalistę ich przerosła. Nikola Grbić rozlicza sędziów. I wyjaśnia, dlaczego się przeżegnał Poważnie zagotowało się zwłaszcza na początku drugiego seta, gdy Polacy z pełnym przekonaniem, licząc na zmianę decyzji, sięgnęli po challenge, ale nic nim nie wskórali. I wtedy się zaczęło, próbowali wdawać się w dyskusje, najpierw z panią Vagni, następnie Śliwka z Porvaznikiem, ale nic z tego nie wyszło. A niedługo potem "podgotował" się Norbert Huber, za co obejrzał żółtą kartkę. To dlatego w pewnej chwili oglądaliśmy niecodzienny obrazek. Gdy arbiter orzekł punkt dla Polaków, a w reakcji Nikola Grbić dwukrotnie bardzo wymownie się przeżegnał. Ten gest najpierw powiedział więcej niż tysiąc słów, a później sam szkoleniowiec wyjawił, jaką miał intencję. - Przeżegnałem się, bo nie mogłem uwierzyć, że doczekaliśmy się słusznej decyzji i oddał nam coś, co kilka punktów wcześniej zostało nam zabrane - emocjonował się szkoleniowiec. I podkreślił, że właśnie frustrowało zwłaszcza to, iż sędzia w swoich poczynaniach nie był konsekwentny. - Jednym razem orzekł rzuconą piłkę przez Olka Śliwkę, by w innych sytuacjach, ale dokładnie tak samo wyglądających, jak na przykład ta z Tinem Urnautem, nie zrobić tego samego - komentował trener "Biało-Czerwonych". Łukasz Kaczmarek: Poziom sędziowania w Polsce jest kiepski, ale tutaj... Grbić nie uderzał w arbitrów w ten sposób, by zarzucać im intencjonalność. Problem zdiagnozował tak, że po prostu nie mieli dostatecznych kompetencji, aby udźwignął spotkanie tego rozmiaru. - Brak doświadczenie lub po prostu to, że są słabymi sędziami, świadczą o takim poprowadzeniu meczu. Nie jest się przyzwyczajonym do takich meczów, jeśli pochodzisz z kraju (sędzia Porvaznik jest Słowakiem - przyp. AG), gdzie nie ma rozgrywek na wysokim poziomie - ocenił nasz trener. I podczas jednej z przerw właśnie te słowa, dla uspokojenia emocji, Serb zakomunikował swoim podopiecznym. - Powiedziałem chłopakom, aby się nie denerwowali, bo on nie robi tego specjalnie. Po prostu jest zbyt słaby. Posunięcia arbitra wyprowadzały z równowagi zwłaszcza Łukasza Kaczmarka. Nasz atakujący w sytuacji z początku drugiego seta tak się zdenerwował, że Aleksander Śliwka odciągał kolegę, by ten czasami nie zobaczył żółtej kartki. "Zwierz" to w tej chwili nasz jedyny nominalny atakujący po tym, jak z powodu odnowienia urazu w tym turnieju już nie zobaczymy Bartosza Kurka. Artur Gac, Rzym