Artur Gac, Interia: Zacznę od pytania o raport medyczny. Czy są w tym momencie zawodnicy w kadrze, którzy borykają się z mniejszymi lub większymi kłopotami? Adam Swaczyna, asystent trenera Nikoli Grbicia: - Na szczęście nie mamy żadnych problemów. Bardziej myślimy o tym, jak oszczędzać zawodników i jak ich rozdysponować w najbliższych meczach, aby właśnie uniknąć niepotrzebnych obciążeń czy przeciążeń. Wszyscy są zdrowi, mogą trenować i cały czas budujemy ich formę siatkarską. Jeśli chodzi o obciążenia treningowe, aplikowane zespołowi w Skopje, to ich intensywność jest policzona na miarę łapania świeżości? - Z uwagi na to, jak wiele meczów mamy przed sobą, treningi muszą wyglądać całkiem inaczej. Nasz poprzedni okres, który rozpoczęliśmy w Zakopanem, był bardzo ciężki. Teraz ta świeżość powinna powoli wracać, choć turniej chwilę potrwa, a zaraz po nim rozpoczną się kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. To wszystko rozegra się jeszcze na sporym odcinku czasu, więc formę musimy umiejętnie utrzymać. Zajęcia w siłowni są inne, a treningi, które dostajemy od organizatorów, nie są tak długie. Mamy półtorej godziny na sali, więc siłą rzeczy też nie możemy trenować ciężko przez dwie i pół godziny. A wolelibyście, aby czasu treningowego było więcej? - Myślę, że w fazie grupowej w niektóre dni moglibyśmy trochę więcej i ciężej potrenować. Z takiego względu, że część zawodników gra mecze, a część nie wchodzi na boisko, więc oni też potrzebują treningu. Dlatego czasami przydałoby się więcej czasu treningowego, lecz jesteśmy przystosowani do takich sytuacji, znamy je z doświadczenia. I wiemy, jak zachowywać się w takich realiach, na takich turniejach. Naturalnie na kalendarz gier nie mieliście żadnego wpływu, natomiast można o tym stanie faktycznym podyskutować. Czy fakt, że za wami dwaj najtrudniejsi rywale, a przed wami rywale ze znacznie niższej półki, daje większy komfort w zarządzaniu zespołem z myślą o dalszej fazie mistrzostw? - Na pewno musimy uważać na te zespoły, które są niżej notowane, bo niewątpliwie będą z nami walczyć. Grać z reprezentacją Polski i ugrać w meczu seta, czy nawet całe spotkanie, byłoby wielkim sukcesem dla tych nacji. I na pewno, jak do wielkiego wyzwania, podejdą do starć z naszą drużyną. Nasz najbliższy rywal, Macedonia Północna, jako gospodarz będzie grał przed własną publicznością, doping może ich ponieść, więc na pewno trzeba będzie na to uważać. A jakie rozwiązanie jest lepsze, czy lepiej grać z trudniejszymi rywalami później czy już na początku? Trudno powiedzieć. W tamtym roku na mistrzostwach świata najcięższe mecze były przed finałem, a też osiągnęliśmy sukces. Mając cały czas monitorowanych zawodników i odnosząc to do wypowiedzi sprzed turnieju, że szczyt formy spodziewany jest na etap ćwierćfinału, wszystko przebiega w pełni planowo? - Na razie realizujemy plan, który założyliśmy i mamy nadzieję, że on będzie dobrze funkcjonował w późniejszych fazach turnieju. Spotkanie w 1/8 czy ćwierćfinał, jeśli tam awansujemy, będą coraz trudniejsze, ale uważam, że nasi zawodnicy będą gotowi na tych przeciwników i rosnące wyzwania. Na trybunie medialnej sąsiadami jest duet "szpiegów" z Włoch, a mówić zupełnie serio do Skopje przybyło dwóch analityków, którzy z wielką uwagę oglądają mecze przyszłych rywali swojej reprezentacji, w tym starannie przyglądali się starciu Orłów z Czechami i Holendrami. Czy my też mamy swoich ludzi tam, gdzie w tej chwili rywalizują najgroźniejsi rywale? - No nie, my nie mamy ludzi wysłanych do oglądania meczów w innych grupach. Niemniej cały czas śledzimy wszystkie wyniki i mamy dostęp do tych spotkań. Oglądamy je i analizujemy. Mamy tutaj część sztabu, czyli statystyków stacjonujących w Skopje, którzy zajmują się meczami rywali. Na pewno będziemy na nich gotowi, choć działamy trochę inaczej niż oni. Ten sposób na razie nam się sprawdza, więc na pewno bardzo sumiennie odrobimy pracę domową przed ewentualnym starciem na przykład z Włochami. W sobotę, w dniu wolnym od meczu, część sztabu połączyła przyjemne ze sporym wysiłkiem. Proszę opowiedzieć w szczegółach. - Rzeczywiście mieliśmy troszkę więcej wolnego czasu. Nasi zawodnicy odpoczywali, a część sztabu wybrała się w góry. Zafundowali sobie prawie sześciogodzinny spacer, pokonując 19 kilometrów. Myślę, że bardzo przyjemnie spędzili czas, ale też nieco się zmęczyli i spalili sporo kalorii. O której godzinie rozpoczęli tę wędrówkę? - Z tego, co wiem, wyjście było o 6 rano. A później już tylko widziałem zdjęcia, jak udało im się wejść na szczyt. Będziecie mieć w Skopje jeszcze jeden dzień wolny. Czy w związku z tym pan też planuje podobną eskapadę? - My akurat bardzo dużo pracujemy nad następnymi przeciwnikami. Owszem, będzie dzień wolny, ale spędzimy go trochę inaczej, a mianowicie pójdziemy na siłownię. I tam popracujemy, poruszamy się. Jeśli jest chwila wytchnienia, to dobrze dla organizmu i równowagi mentalnej, żeby w miarę możliwości odpocząć od pracy. Rozmawiał Artur Gac, Skopje