To właśnie między innymi na takiej imprezie mistrzowskiej, jak czempionat Starego Kontynentu, widać jak na dłoni, dlaczego PlusLiga stanowi jedne z najmocniejszych rozgrywek klubowych na świecie. W składach najlepszych ekip, także wielkiej czwórki uczestników ostatniego, finałowego etapu w Rzymie, mamy mnóstwo nazwisk siatkarzy, którzy grali lub ciągle grają w naszym kraju. Jedną z takich postaci jest fantastyczny rozgrywający z Francji, Benjamin Toniutti. Rutynowany, 33-letni siatkarz, od wielu sezonów na co dzień pokazuje się przed polską publicznością. Najpierw w latach 2015-21 reprezentował barwy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a następnie związał się z innym potentatem - Jastrzębskim Węglem. Problem, bo za łatwo. Benjamin Toniutti o tym samym kłopocie, który mieli Polacy Francuzi, jako aktualni mistrzowie olimpijscy z Tokio, tradycyjnie myślą o tym, aby podbić kolejny wielki turniej. Natomiast specyfika rozgrywek grupowych, które "Trójkolorowym" przyszło rozgrywać w Tel Awiwie, nie udzieliła jasnych i klarownych odpowiedzi. Sam Toniutti w rozmowie z Interią dotknął tego samego zagadnienia, które "wałkowaliśmy" przy okazji występów Polaków w Skopje. - Wiesz, z jednej strony mogę powiedzieć, że nasza forma idzie w górę. Z drugiej jednak napotkaliśmy taką samą sytuację, jak reprezentacja Polski, czyli z całym szacunkiem do rywali, mieliśmy łatwą grupę do rywalizacji. Dzięki temu mogliśmy pozwolić sobie na to, aby przetestować wiele rozwiązań i przeprowadzonych było bardzo dużo zmian. Natomiast również przez to, że kilku zawodników przystąpiło do mistrzostw z drobnymi urazami, niektórych meczów nie rozwiązywaliśmy w takim stylu, w jakim byśmy chcieli - analizował Toniutti w rozmowie z Interią. O ile "Biało-Czerwoni" z kompletem punktów awansowali dalej, Francuzi musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę. O ile jeszcze porażka z Turcją, zespołem z początku drugiej dziesiątki rankingu światowego, byłaby bardziej do zaakceptowania, to zespół sensacyjnie potknął się na Rumunii, przegrywając 1:3. Słuchając rozgrywającego, można odnieść wrażenie, że nic lepszego nie mogło się przytrafić jemu i kolegom z zespołu. Być może trzeba przyznać Toniuttiemu rację w tym, co powiedział później, choć nam - z punktu widzenia obserwatorów - nadal wydaje się, że takie mistrzostwa, zwłaszcza na etapie fazy grupowej, serwują wiele pojedynków ekip dwóch prędkości. Benjamin Toniutti: Każdy chce bić mistrzów olimpijskich - Wiele osób twierdzi, że to nie była łatwa droga Francji do półfinału, ale naprawdę trzeba zdać sobie sprawę, że to są mistrzostwa Europy. Tu wszystkie ekipy, również te dużo niżej notowane, są w pełni zdeterminowane, a przecież każdy potrafi grać w siatkówkę. Spójrz na to, co stało się w ćwierćfinale Włochów z Holendrami, choć niektórzy uważali, że mecz będzie łatwy dla obrońców tytułu. Z kolei my jesteśmy mistrzami olimpijskimi i każdy chce nas pokonać, tacy rywale nie mają nic do stracenia. To jest naprawdę trudne - przekonuje Toniutti. Internacjonał z Francji nie jest także wyrywny, aby rozprawiać wyłącznie o złotym medalu. Wyraźnie można się przekonać, w jaki sposób myśli doświadczony siatkarz, gdy wie, że w stawce tak mocnych czterech półfinalistów, wszystko może się wydarzyć. - Naszym pierwszej celem było to, aby krok po kroku dojść do najlepszej czwórki mistrzostw. A teraz znaleźliśmy się już w takim gronie zespołów, że oczywiście mierzymy najwyżej, ale tu niczego nie możesz być pewny. Wszyscy wiemy, jak klasowi są Włosi, spotkają się zespoły, które chcą tego samego. Teraz kolejnym naszym celem jest powrót do Francji z medalem, minimum brązowym, choć na pewno stać nas, aby stoczyć bój w sobotę o złoto. Gdybyśmy niestety nie weszli do finału, to nie zabraknie nam motywacji dać z siebie wszystko w małym finale - zapewnia zawodnik Jastrzębskiego Węgla. Uwagę tradycyjnie ogniskuje jedna z największych gwiazd zespołu, Earvin N’Gapeth, za którym kilkumiesięczna przerwa z powodu kontuzji kolana, a dopiero 6 sierpnia po raz pierwszy dotknął piłki. Trener Francuzów Andrea Giani zdradził dziennikarzom, że przeciwko Francji zawodnik nie wyjdzie na plac gry jako zawodnik podstawowej szóstki, ale innych rozwiązań nie wykluczył. Więcej, tak naprawdę nawet nie wykluczył sensacyjnego zwrotu akcji, gdyby sytuacja w ostatniej chwili go do tego przymusiła. Toniutti reaguje z całą mocą. Chodzi o Earvina N'Gapetha Wcześniej docierały sygnały, jakoby N'Gapeth już od fazy 1/8 finału miał nie występować w turnieju, co zaczęło rodzić spekulacje, że może za tym wszystkim stoją sprawy "pozaboiskowe". Do Earvina już bowiem dawno przykleiła się łatka buntownika i ekscentryka. Na rewelacje, że oto pojawił się problem, który wpływa na atmosferę w zespole, bardzo zdecydowanie zareagował Toniutti. - Ktoś już właśnie też mnie o to pytał, ale to jest totalny "bulls***" - ostro zareagował Toniutti. Dopytany, kto jego zdaniem może stać za tymi doniesieniami, odparł: - Nie mam pomysłu, gdzie zaczęła się ta historia, kto ją wymyślił. Nie chcę nikogo posądzić, ale zapewniam cię, że to nie ma nic wspólnego z prawdą - rozstrzygnął Toniutti. Artur Gac, Rzym