Uniwersalny siatkarz, grający na pozycji przyjmującego i atakującego, dał się doskonale poznać zwłaszcza kibicom dwóch polskich klubów. Najpierw w latach 2016-2020 występował w drużynie Indykpol AZS Olsztyn, a ostatnie sezony spędził w Jastrzębskim Węglu. W nadchodzących rozgrywkach swoją karierę Jan Hadrava będzie już kontynuował nad Bosforem, wiążąc się z klubem Galatasaray Stambuł. Mierzący 199 cm wzrostu reprezentant Czech, wraz z kolegami, musieli odnaleźć się na "uniwersytecie", zaproszeni w swoim pierwszym turniejowym meczu przez polską kadrę. Polacy fantastycznie rozpoczynali każdy z trzech setów, przewaga rosła w oczach, a dopiero później - gdy momentami ulatniała się pełna koncentracja - podopieczni Jiriego Novaka odrabiali trochę strat. Trzeba im także oddać, że sami rozkręcali się wraz z przebiegiem spotkania. W rozmowie z Interią 32-letni Hadrava bardzo szczerze wskazał największy problem, który towarzyszył jego zespołowi w starciu z pierwszą drużyną światowego rankingu. To dlatego druga i trzecia partia wyglądały już lepiej w wykonaniu Czechów, choć były zawodnik PlusLigi uważa, że dłużej można było utrzymać jakość. - Z takimi przeciwnikami potrzebujemy w grze więcej ryzyka i agresji - uzupełnił zawodnik. Z kolei starcie z Duńczykami, największym outsiderem w grupie, sklasyfikowanym dopiero na 43. miejscu w rankingu światowym (Czesi zajmują 21. lokatę), miało niespodziewany przebieg. Po nokaucie w pierwszym secie (25:15), w kolejnych partiach musieli się mocno natrudzić, m.in. w trzecim secie wygrywając dopiero na przewagi. - W pierwszym secie graliśmy już, powiedzmy, naszą siatkówkę, a z drugiej strony przeciwnik dużo psuł zagrywkę. W drugim oni poprawili się w tym elemencie, z kolei u nas zaczęły mnożyć się pomyłki. Świetna była u Duńczyków także przeprowadzona zmiana, wprowadzony atakujący wykorzystywał wszystkie piłki, niemal do końca całego spotkania. Nie byliśmy w stanie go zatrzymać, tym bardziej cieszymy się, że nie straciliśmy ani jednego "dużego" punktu - przeanalizował sportowiec rodem z miejscowości Rokycany. Wszyscy mamy wielkie oczekiwania, jeśli chodzi o końcowy wynik reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy. Droga do triumfu wiedzie ze Skopje, przez Bari, do Rzymu. Hadrava został skonfrontowany z pytaniem, czy jeśli dziś ktokolwiek mówi, że "Biało-Czerwoni" przyjechali po medal, to jest to oczywista oczywistość, a otwarcie należy akcentować, że celem jest złoty medal. Artur Gac, Skopje