Kłopot bogactwa na przyjęciu, już abstrahując od klasy całej 14 wybrańców Nikoli Grbicia sprawia, że selekcjoner musi dokonywać trudnych wyborów. I już raz w pełni zarotował wyjściowym składem na ten pozycji, najpierw stawiając na Aleksandra Śliwkę i Kamila Semeniuka, a dzień później na plac gry delegował właśnie Leona i Tomasza Fornala. Ten ostatni osobiście nie miał szczególnych powodów do zadowolenia, ale klasę pokazał też w wywiadzie dla Interii. Nie boczył się na fakt, że już po pierwszym secie opuścił plac gry (dostał jeszcze drobną szansę w samej końcówce meczu), był świadomy, że nie zaprezentował się na miarę możliwości, a także szczerze pogratulował kolegom z zespołu. Świetny mecz Wilfredo Leona, a po meczu zachowanie z wielką klasą Z kolei Leona zawiodło przeczucie przed starciem z Czechami, o czym opowiedział wysłannikowi Interii chwilkę po meczu. Wtedy czuł, z przebiegu treningu, że to on wybiegnie w pierwszej "szóstce", ale Grbić dokonał innego wyboru. Drobny zawód nasz gwiazdor powetował sobie w starciu z Holendrami. Polacy wprawdzie przegrali pierwszy set, w czwartym wynik był dosyć bliski, ale w dwóch pozostałych partiach faworyt dawał lekcję siatkówki ambitnie grającemu rywalowi. Po spotkaniu część zawodników odbyła swoje powinności medialne, w tym także Wilfredo Leon, ale w kolejnych kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu minutach byliśmy świadkami ogromnej popularności słynącego z potężnych zagrywek i zabójczo mocnych ataków naszego reprezentanta. Wilfredo Leon bardzo cierpliwie pozował do zdjęć i rozdawał autografy, spełniając przy tym każde życzenie, na przykład podpisując się swoim fanom na ręce. Starszy mężczyzna patrzył w rodaka jak w obrazek, nie mogąc się nadziwić, że nawet jemu nie odmówił tej przyjemności i podpisał okolicznościowe zdjęcie. Gromadnie do Wilfredo ustawiła się także miejscowa rodzina, tata tłumaczył Leonowi, że jego pociechy grają w siatkówkę i każdy, po kolei, podchodził do pamiątkowej fotografii. Szczególna prośba fanki do Wilfredo Leona. Z tego wszystkiego podał... numer telefonu W pewnej chwili doszło także do niespodziewanych scen, gdy jedna z kibicek, w polskich barwach, przywołała w okolicę trybuny Leona, schodząc na najniższy schodek. Jej rozmowa z Leonem chwilę trwała, sportowiec też był w trakcie niej aktywny, pozwalając kobiecie serdecznie się uścisnąć. Okazało się jednak, że to nie było wszystko. Fanka zwróciła się bowiem do Leona z zaskakującą prośbą, a szczegóły nasz as przedstawił dziennikarzowi Interii. - Czasami jest tak, że nie dam rady podpisać się każdemu i zrobić zdjęcie z każdym kibicem, ale tutaj, też z racji liczby kibiców (oficjalnie 430 kibiców oglądało mecz - frekwencja jest mierzona na koniec drugiego seta - przyp.), spróbowałem podejść do każdej osoby, która była zainteresowana. Dlatego zostałem do końca, tym bardziej że sobotę mamy wolną, więc trochę więcej czasu mogłem poświęcić fanom. Warto podziękować tym, którzy przybyli z innych krajów, a nawet mieszkają tutaj i zechcieli przyjść nas dopingować. A to i tak najmniejsza rzecz, jaką mogę od siebie dać - wytłumaczył Leon, a znaczenie miał także fakt, iż hotel, w którym zakwaterowana jest nasza kadra, mieści się dosłownie przy samym centrum sportowym im. Borisa Trajkovskiego. Artur Gac, Skopje