- Powiem szczerze, że jak nie boję się latać, tak moment startu i lądowania był naprawdę emocjonujący - opowiadał nam Piotr Pietrzak, trener przygotowania motorycznego w sztabie Nikoli Grbicia. Bardzo nerwowo wśród reprezentantów Polski. Sytuację z pokładu relacjonuje Grzegorz Łomacz Okazało się, że w przypadku wyczarterowanego lotu doszło do sporego niedopatrzenia, w wyniku którego waga samolotu przekraczała dopuszczalny limit aż o jedną tonę. Na pokładzie znalazły się cztery reprezentacje, które w Skopje awansowały do fazy pucharowej mistrzostw, czyli: Polacy, Holendrzy, Czesi i Macedończycy, a być może nikt nie wziął pod uwagę, jak wiele sprzętu ma ze sobą każda z reprezentacji. - I wtedy zrobiło się trochę nerwowo. Początkowo mieliśmy stać dwie godziny na pasie w samolocie, próbując wypalić nadwyżkę paliwa. A później, po dwudziestu minutach nagle okazało się, że ruszyliśmy na pas startowy i zrobiło się tak średnio - opowiadał trener Pietrzak. Emocje kotłowały się w każdym z osobna, co z kolei dzisiaj potwierdził Grzegorz Łomacz. 35-latek, który przez całą swoją karierę odbył niezliczoną liczbę podróży lotniczych, także wyraził wielkie poruszenie wydarzeniami, do których doszło w Macedonii Północnej. Łomacz: Serducho mocniej mi biło Do tego wszystkiego panował pewien chaos informacyjny, to także nie pomagało poradzić sobie z tym niecodziennym stanem. - Informacje rozchodził się pocztą pantoflową, team menedżerowie wszystkich drużyn chodzili i próbowali to wyjaśniać, a z naszej strony również kapitan Bartek Kurek - doprecyzował Łomacz. - Nie da się ukryć, że oczywiście serducho mocniej mi biło. Ciężko to opisać, ale ta sytuacja wpływała na wyobraźnię - szczerze wyznał rozgrywający, a emocje wypisywały się na jego twarzy. Artur Gac, Bari