Reprezentacja Słowenii, która przez lata uchodziła za koszmar Polaków, tym razem jednak nie sprostała "Biało-Czerwonym". Podopieczni doskonale znanego na naszych parkietach Gheorghe Cretu przegrali 1:3 i musieli zadowolić się walką o trzecie miejsce. Tam czekała już Francja, która w drugim półfinale przegrała z gospodarzami turnieju Włochami, którzy przed mistrzostwami typowani byli jako główni kandydaci do złota i zarówno w Bari, jak i w Rzymie, potwierdzali, że są w znakomitej formie. Fornal i Janusz reagują na słowa Leona. Gorąco przed finałem Thriller w pierwszym secie, demolka w drugim Już pierwsza partia meczu o trzecie miejsce pokazała, że czeka nas kawał dobrej siatkówki. Słoweńcy zdawali się kontrolować przebieg gry i uzyskali czteropunktową przewagę. Francuzi jednak w końcówce ruszyli w pogoń i przy zagrywce Stephena Boyera zdołała zmniejszyć straty zaledwie do jednego punktu. Jednak w końcówce to nasi rywale z półfinału okazali się mocniejsi i wygrali seta 25:22. Drugi set zaczął się od wielu bardzo zaciętych i długich akcji. Francuzi, znani z efektownej obrony i technicznych kiwek, tym razem trafili na równych sobie rywali. W zespole mistrzów olimpijskich oglądaliśmy na parkiecie Earvina N'Gapetha, którego... miało tutaj nie być. Było jednak widać, że gwiazdor nie jest w pełni formy fizycznej, bo rywale starali się szukać jego strefy w bloku. Słoweńcy bardzo dobrze grali blokiem i po ataku Roka Mozicia zdołali odskoczyć na 11:8. W drugiej części tego seta Francuzi odebrali surową lekcję siatkówki. Słoweńcy, którzy rozkręcali się z akcji na akcje, świetnie grali blokiem, podbijali sporo ataków rywali i systematycznie budowali swoją przewagę. Grali cierpliwie, zdyscyplinowanie i wygrali drugiego seta 25:16, nie zostawiając złudzeń, kto był lepszy. Polacy nie mogą narzekać. Iście królewskie warunki w Rzymie Francuzi wrócili z zaświatów Choć problemy fizyczne Francuzów były widoczne, to jednak na trzecią partię mistrzowie olimpijscy wyszli ze sporym animuszem i starali się wrócić do tego spotkania, zdając sobie sprawę, że to ostatni moment, by jeszcze spróbować powalczyć o medal. Słoweńcy jednak walczyli o każdą piłkę, co nie ułatwiało francuskiemu zespołowi zadania. Po sprytnej zagrywce N'Gapetha Francja prowadziła 11:10, co zwiastowało spore emocje w trzecim secie. To właśnie ten genialny gracz "trzymał" wynik dla swojej drużyny. Kiedy Francuzi prowadzili 19:16, Cretu wziął czas, starając się nie dopuścić, by jego podopieczni musieli walczyć w kolejnej partii. Na nic to się jednak zdało i to mistrzowie olimpijscy wygrali 25:21. To był prawdziwy powrót z zaświatów w wykonaniu francuskich graczy i poważny sygnał dla Słoweńców, żeby nie wieszali sobie zbyt szybko medali na szyi. Set numer cztery to kontynuacja dobrej gry Francuzów, którzy odzyskali skuteczność w ataku, a na dodatek dołożyli do tego dobrą zagrywkę. Słoweńcom z kolei zaczęły przydarzać się proste błędy i zdenerwowany Cretu przy stanie 14:11 dla mistrzów olimpijskich, poprosił o czas. Drużyna, nazywana od lat "koszmarem" Polaków, miała spore kłopoty fizyczne, grając praktycznie cały turniej jednym składem, czołowi słoweńscy zawodnicy byli mocno przemęczeni. Z kolei Francuzi zdawali się bardziej wypoczęci, choć paradoksalnie mieli więcej problemów ze zdrowiem. I to właśnie jeden z tych walczących z urazem, N'Gapeth, udanym atakiem zakończył czwartego seta, którego Francuzi wygrali 25:18. O wszystkim miał zadecydować tie-break. Słoweńcy zaczęli dobrze, Mozić starał się ciągnąć zespół i napędzać kolegów swoją energią. Po ataku Alena Pajenka było 8:6 dla Słoweńców, którzy wykrzesali z siebie nowe siły. W samej końcówce świetną serią na zagrywce popisał się Klemen Cebulj i jego drużyna prowadziła już 12:8. Ostatecznie Słowenia wygrała tie-breaka 15:11, pokazując niesamowity charakter i wielką determinację. Choć widać było, że brakowało im sił, to nie zabrakło im sportowego serca i to oni mogą cieszyć się z brązowych medali. Zresztą, ich szalona radość była znakomitym podsumowaniem tego, ile włożyli w to spotkanie. Francja - Słowenia 2:3 (22:25, 16:25, 25:21, 25:18, 11:15) "Różowy pianista" a sprawa polska. Wiadomość dla Leona