Serbki to jedne z głównych faworytek do mistrzostwa Starego Kontynentu. W pierwszym spotkaniu z Ukrainą dyktowały warunki gry przez całe spotkanie. W niedzielę ze Słowenią pokazały bardziej ludzką twarz, ale kiedy już odnalazły rytm, były nie do zatrzymania. Słowenki w meczu z Polską były groźne głównie w pierwszym secie, ale z Belgią były już o włos od tie-breaka - czwartego seta przegrały 32:34. Z Serbią na początku też wyglądały bardzo dobrze. Prowadziły 2:0, po chwili przegrywały 2:6, ale błyskawicznie odrobiły straty. Problemy z ich blokiem miała Aleksandra Uzelac. Słowenki objęły prowadzenie i długo je utrzymywały. Wygrywały nawet 15:12, a rywalki były jakby nieco rozkojarzone. Trener Serbii Giovanni Guidetti rozkładał ręce, poprosił nawet o przerwę. Jego drużyna doprowadziła do remisu 17:17, kiedy rywalki zagrywkami zaskoczyła Maja Aleksić. Prowadzenie objęły z kolei dzięki blokom Jovany Stevanović. Swoje serwisem dorzuciła Sara Lozo i mistrzynie świata wygrały 25:20. Najpierw brak wizy, teraz miejsca na ławce. Problemy mistrzyń świata trwają Serbki rozpędziły się na dobre. Słowenia bez szans w drugim secie Po pierwszym spotkaniu, w którym pokonały 3:0 Ukrainę, Serbki nieco narzekały na pustki na trybunach. - Podoba mi się gra tutaj. Mam tylko nadzieję, że na kolejne mecze przyjdzie więcej kibiców - stwierdziła w rozmowie z Interią środkowa Mina Popović. W niedzielę na widowni pojawiły się niewielkie grupki fanów z Serbii, które momentami były dobrze słyszalne. Przyszło też nieco polskich kibiców, którzy przybyli do hali w Gandawie jeszcze przed meczem "Biało-Czerwonych". Frekwencja była większa niż w piątek, choć znów nie rzucała na kolana. W drugim secie mistrzynie świata od początku były czujniejsze. Szybko objęły prowadzenie 9:5, a trener Słowenii Marco Bonitta poprosił o przerwę. Jego siatkarki miały jednak olbrzymie problemy z przyjęciem zagrywek Bianki Busy. Przewaga Serbii rosła w zastraszającym tempie, wkrótce sięgnęła 11 punktów. Rywalki były zupełnie bezradne i coraz częściej się myliły. Mistrzynie świata grały z kolei z dużą swobodą, Maja Ognjenović próbowała ciekawych kombinacji z Tijaną Bosković. A serbska atakująca w końcówce popisała się jeszcze efektownym asem serwisowym. Jej drużyna wygrała 25:11. Mistrzynie świata z drugim zwycięstwem. Słowenia już się nie podniosła Słowenki nie zdołały się podnieść również w trzeciej partii. Ponownie Serbia szybko odskoczyła, tym razem na pięć punktów. Problemy w ataku przeżywała słoweńska atakująca Eva Zatković. Serbki pilnowały prowadzenia, a Guidetti w drugiej części trzeciej partii dał szanse kilku rezerwowym. Szansę otrzymały między innymi libero Teodora Pusić czy atakująca Ana Bjelica. Końcówka spotkania większych emocji nie przyniosła, faworytki zwyciężyły 25:15.Serbia ma na koncie dwa zwycięstwa, podobnie jak gospodynie z Belgii. Teraz mistrzynie świata czeka spotkanie z Polską, które rozegra już w poniedziałek o godz. 17. Słowenki mają dzień przerwy, we wtorek wrócą do gry spotkaniem z Węgrami. Serbia - Słowenia 3:0 (25:20, 25:11, 25:15) Serbia: Bosković, Aleksić, Busa, Ognjenović, Stevanović, Uzelac - Jegdić (libero) oraz Lozo, Lazović, Pusić (libero), Bjelica, Drca Słowenia: Pogacar, Lorber, Milosić, Velikonja, Siftar, Zatković - Mazej (libero) oraz Pucelj, Najdić, Mlakar Z Gandawy Damian Gołąb Polskie siatkarki walczą nie tylko z rywalkami. Kapitan nie ma wątpliwości