Burza wokół Gerta Vande Broeka wybuchła niespełna dwa lata temu. Trzy siatkarki reprezentacji Belgii - Helene Rousseaux, Freya Aelbrecht i Valerie Rousseaux - oskarżyły go wówczas o przemoc emocjonalną w stosunku do zawodniczek. Opisywały inwektywy, zastraszanie i wulgarne sms-y, jakie miały otrzymywać od trenera. Afera wstrząsnęła belgijskim sportem, bo zawodniczki opowiedziały o wszystkim w serialu dokumentalnym "Nagroda Zwycięzcy", emitowanym przez telewizję VRT. Flamandzki minister sportu powołał w tej sprawie komisję śledczą, ale trener kontynuował pracę z drużyną. I to mimo że oryginalne "metody treningowe" miał stosować już kilka lat przed emisją serialu. Vande Broek to jednak w belgijskiej siatkówce postać uznana. Kadrą kierował przez 15 lat i doprowadził do największego sukcesu w historii - brązowego medalu mistrzostw Europy w 2013 r. W turnieju rozgrywanym obecnie we własnym kraju jednak nie uczestniczy. W czerwcu belgijska Rada Dyscyplinarna, po wysłuchaniu zeznań obciążających trenera, zawiesiła go na rok. To wywołało stanowczą reakcję obecnej drużyny. Siatkarki wystosowały w obronie trenera list otwarty, Britt Herbots, liderka kadry, groziła nawet, że nie wystąpi na mistrzostwach Europy. Polskie siatkarki znów mają z kim przegrać. Czas wyjaśnić sytuację Trener odwołał się i usunął w cień. Drużyna znalazła ukojenie? Również federacja nie kwapiła się do odsunięcia trenera od drużyny. Vande Broek miał bowiem prawo do odwołania się od wyroku. Skazany na zawieszenie trener sam postanowił jednak usunąć się w cień. Mimo że odwołał się od decyzji rady, na czas rozpatrywania sprawy zrezygnował z prowadzenia zespołu. Rozedrgana belgijska drużyna znalazła jednak ukojenie. Była nim decyzja o powierzeniu sterów kadry Krisowi Vansnickowi, wieloletniemu asystentowi Vande Broeka. To on dyryguje zawodniczkami w trakcie meczów fazy grupowej w Gandawie, wcześniej prowadził je w decydujących meczach Złotej Ligi Europejskiej. - Tamta sytuacja już nie ma na nas wpływu. Gdybyś zapytał mnie o to miesiąc temu, na pewno odpowiedziałabym co innego. Ale dziś znów jesteśmy stabilne, jesteśmy drużyną, którą byłyśmy wcześniej. Jestem bardzo szczęśliwa, że naszym trenerem został dotychczasowy asystent Gerta. Ale tak, to był dla nas ciężki okres. Myślę jednak, że wyszłyśmy z niego jeszcze silniejsze - przekonuje w rozmowie z Interią Herbots. "Więcej nie będziemy o tym rozmawiać". Belgia poszuka punktów z Polską Niespełna 24-letnia przyjmująca, która od pięciu lat występuje w lidze włoskiej, nie zrealizowała swoich zapowiedzi i w meczach fazy grupowej jest motorem napędowym reprezentacji. O Vande Broeku mówi jednak w samych superlatywach. Chociaż na trybunach hali w Gandawie, gdzie rozgrywane są mecze grupy A, gospodynie oklaskują regularnie trzy, cztery tysiące widzów, Vande Broeka wśród nich nie ma. - Z tego, co wiem, nie ma go teraz w kraju. Ale życzy nam wszystkiego najlepszego i powiedział, że już jest z nas dumny - przekazuje Jutta Van de Vyver, rozgrywająca belgijskiej kadry. - Cała ta sytuacja nas do siebie zbliżyła. Przed rozpoczęciem turnieju powiedziałyśmy sobie, że trzeba przewrócić tę kartkę i skupić się na tym, co jest teraz, obecnym składzie i sztabie. Więcej nie będziemy o tym rozmawiać - dodaje. Po dwóch wygranych wczoraj Belgia niespodziewanie gładko przegrała 0:3 z Ukrainą. Punktów będzie szukać w dzisiejszym meczu z Polską. Początek o godz. 20, transmisja w Polsacie Sport Extra. Z Gandawy Damian Gołąb Polska siatkarka bierze winę na siebie. Surowe słowa po porażce