Turczynki to triumfatorki tegorocznej Ligi Narodów, Belgijki na mistrzostwach Europy przegrały trzy z pięciu meczów. W dodatku przystąpiły do gry bez największej gwiazdy, Britt Herbots, która była w niedzielę przebrana w koszulkę libero. Mimo to gospodynie żegnają się z mistrzostwami z podniesionym czołem, bo napędziły faworytkom sporo strachu. Hala Palais 12 w Brukseli wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, ale można było mieć wątpliwości, kto jest w niej gospodarzem. Doping dla obu drużyn był równie głośny. Tureccy fani w charakterystyczny sposób krzyczeli przy zagrywkach swoich zawodniczek, a te od razu osiągnęły przewagę. Po dobrych serwisach Melissy Vargas odskoczyły na trzy punkty, po skutecznych atakach Ebrar Karakurt powiększyły przewagę do pięciu. Trener gospodyń Kris Vansnick poprosił wtedy o przerwę, a po niej jego drużyna zaczęła grać lepiej. Zmniejszyła straty do dwóch punktów, ale rywalek nie dogoniła - przegrała 22:25. Polska siatkarka pobiła nawet rekord świata. Czy w końcu wygra coś z kadrą? Belgijki zaskoczyły Turcję. Koncert w bloku, gwiazdy powstrzymane Turcja to w opinii wielu ekspertów główny kandydat do złota mistrzostw Europy. Siłę ofensywną opiera na dwóch atakujących, które mieści w składzie trener Daniele Santarelli. Vargas i Karakurt w pierwszym secie były obdzielane wystawami po równo - otrzymały po osiem piłek. Ale w drugiej partii w grze Turcji coś się zacięło. Wszystko zaczęło się od problemów z przyjęciem zagrywki Silke Van Avermaet. Z pozczątku niewielkie straty wzrosły do pięciu punktów i Santarelli poprosił o przerwę. Nadal z przyjęciem nie radziła sobie jednak Karakurt, w aut atakowała Vargas. Włoski trener na chwilę ściągnął z boiska obie gwiazdy. Kiedy na nie wróciły, Turcja próbowała jeszcze odrobić straty, ale Belgijki utrzymały prowadzenie. Świetnie wypadły w bloku, zdobywając nim pięć punktów. Wygrały 25:16. ME siatkarek. Turczynki przełamały rywalki, zagrają w ćwierćfinale Faworytki po tak dotkliwie przegranym secie szybko się jednak pozbierały. W trzeciej partii Belgijki dotrzymywały im kroku tylko przez chwilę. Turczynki zbudowały przewagę dzięki zagrywkom Karakurt, prowadziły już 13:6. Jej serii nie przerwał nawet czas na żądanie trenera gospodyń ani bloki, na które nadal od czasu do czasu nadziewały się rywalki. Ale i Vargas do ataków dołożyła pojedynczy blok i Turczynki wygrały wysoko, 25:15. Ale czwarta partia nie była formalnością. Turcja rozpoczęła ją bez Karakurt, która z dość obojętną miną stała w kwadracie dla rezerwowych. Po kilku minutach Santarelli wezwał ją na boisko, ale to Belgia zaczęła bowiem budować przewagę. Pprowadziła trzema punktami i ta różnica się utrzymywała. Turczynki odrobiły straty dopiero przy stanie 18:18, przy zagrywkach Karakurt. Po chwili prowadziły dwoma punktami. Belgijki jednak nie złożyły broni, udało im się doprowadzić do remisu 23:23 i gry na przewagi. W niej miały nawet piłki setowe, same broniły piłek meczowych przy atakach Vargas. W końcu jednak Manon Stragier pomyliła się w ataku i to Turcja wygrała 32:30. Turczynki mogą więc spokojnie przygotowywać się do ćwierćfinału. Ich rywala wyłoni mecz Polska - Niemcy. Belgijki po raz czwarty z rzędu kończą mistrzostwa Europy poza czołową ósemką. Turcja - Belgia 3:1 (25:22, 16:25, 25:15, 32:30) Belgia: Van Gestel, Martin, Janssens, Van de Vyver, Van Avermaet, Stragier - Rampelberg (libero) oraz Van Sas, Demeyer, Krenicky, Herbots (libero), Lemmens Turcja: Ozbay, Vargas, Erdem, Gunes, Karakurt, Kalac - Orge (libero) oraz Akoz (libero), Aykac, Baladin, Cebecioglu, Sahin Z Brukseli Damian Gołąb Zaczęło się jak w Polsce. A potem faworytki niemiłosiernie się męczyły