O ile nasi siatkarze przegrali swój pierwszy mecz w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera z reprezentacją Słowenii, o tyle ich "koleżanki po fachu" pokazały się z bardzo dobrej strony na mistrzostwach Europy i pokonały Słowenki 3:0. Nasze zawodniczki musiały przystosować się do warunków, bowiem rozgrywki w Gandawie odbywają się w nietypowym miejscu. Podopieczne Stefano Lavariniego walczyły o zwycięstwo na lekkoatletycznej bieżni. Hala nie wpłynęła na przebieg spotkania, choć poruszenie w mediach wywołał hymn państwowy. Organizatorzy imprezy zaliczyli "wpadkę" z Mazurkiem Dąbrowskim. "Byłyśmy trochę zaskoczone, bo jesteśmy przyzwyczajone do dłuższego śpiewania hymnu. Nie wiem, czy to wynikało z niewiedzy organizatora? Może to się później zmieni, nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja w następnym meczu" - komentowała incydent kapitan naszej kadry- Joanna Wołosz. Trener Polski i serbska siatkarka. Na boisku wrogowie, poza nim łączy ich wyjątkowa więź Znakomite nastroje w obozie polskich siatkarek. Mają ze sobą "talizman" Humory dopisywały naszym zawodniczkom jeszcze przed spotkaniem ze Słowenkami. Weronika Szlagowska i Aleksandra Szczygłowska zademonstrowały próbkę swoich tanecznych umiejętności, co nie przeszło bez echa. Z kolei po pierwszym zwycięstwie zawodniczek Lavariniego, dziennikarz "Polsat Sport", Marek Magiera pochwalił się wymowną fotografią. Opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie z doktorem Krzysztofem Zającem, który trzymał "talizman naszej reprezentacji". Chodzi o złoty medal mistrzostw Europy z 2003 roku. 20 lat temu nasze siatkarki napisały piękną historię i po raz pierwszy zostały mistrzyniami Starego Kontynentu. Wówczas sportsmenki w wielkim finale pokonały Turczynki 3:0. Polskie siatkarki z nową liderką. Stefano Lavarini o ważnej zmianie