Ćwierćfinał, a może medal? Nie wszystkie polskie siatkarki przed rozpoczęciem mistrzostw Europy chciały mówić o celach, jakie zakładają sobie na turniej. Po brązowym medalu niedawnej Ligi Narodów "Biało-Czerwone" są jednak w ścisłej światowej czołówce i żadne z rywalek nie będą już ich lekceważyć. Wystarczy zresztą posłuchać trenera reprezentacji Słowenii, pierwszego rywala Polek. “Nie, nie mamy szans. Polki to jest topowy w świecie zespół" - miał powiedzieć Marco Bonitta, cytowany przez Joannę Kaczor-Bednarską, komentatorkę Polsatu Sport. Włoch przed laty trenował polską kadrę i jako ostatni awansował z nią na igrzyska olimpijskie - w 2008 r. w Pekinie. Czy potrafi dobrze ocenić jej potencjał? Awans na igrzyskach chce powtórzyć Stefano Lavarini, który już dwa tygodnie po zakończeniu mistrzostw Europy poprowadzi zespół w kwalifikacjach olimpijskich w Łodzi. Siatkarki ze Słowenii nie dorównują siatkarzom Ale kiedy Polki zakończą ME? Drużyna Lavariniego, przynajmniej w teorii, powinna być na tym turnieju jeszcze mocniejsza niż w Lidze Narodów. Co prawda w zespole nie ma kontuzjowanej Martyny Czyrniańskiej, ale wróciły Joanna Wołosz i Kamila Witkowska. Obie dodadzą grupie sporo doświadczenia i przede wszystkim wysokich umiejętności. To powinno bez żadnych problemów wystarczyć na Słowenię. O ile bowiem dźwięk nazwy tego państwa męską reprezentacją Polski przyprawia o szybsze bicie serca - o tyle panie nie mają się czego obawiać. Żeńska reprezentacja Słowenii to bowiem zupełnie inny kaliber niż męska, która zdobywa w Europie medale. Siatkarki z tego kraju zajmują dopiero 23. miejsce w rankingu FIVB. A w mistrzostwach Europy zagrają dopiero po raz drugi w historii. - Reprezentacja Polski ma naprawdę wysokiej jakości zawodniczki i myślę, że to dla nas świetny przeciwnik. Możemy rozpocząć mistrzostwa bez presji, poznać halę, zagrać na luzie - cieszy się Sasa Planinsec, słoweńska środkowa, cytowana przez portal rtvslo.si. Alarmujące słowa mistrzyni Europy. Przestrzega następczynie Mistrzostwa Europy siatkarek. Jak Polki poradzą sobie z presją? Właśnie presja wydaje się być jedynym poważnym zagrożeniem dla polskich siatkarek. Po udanych występach w turnieju finałowym Ligi Narodów będą faworytkami w wielu meczach. Polki powinny pewnie wypunktować rywalki - choćby tak, jak w piątek w meczu z Węgrami zrobiły to Belgijki. "Biało-Czerwone" mają już za sobą treningi w specyficznej hali, jaką jest Topsporthal - dostosowana do siatkarskich warunków, choć na co dzień trenują w niej lekkoatleci. W szóstce po raz pierwszy tego lata w meczu o punkty powinna pojawić się Wołosz. Ważny może być każdy punkt, by uniknąć w ćwierćfinale ścieżki kolizyjnej z Turcją, triumfatorem ostatniej LM. W teorii taką drogę może dać wygrana grupy A... lub zajęcie w niej trzeciego miejsca. Oprócz Belgijek i Węgierek, z Polską rywalizują też kadry Serbii i Ukrainy. Te dwie ostatnie rozpoczną spotkanie o godz. 17. Mecz Polska - Słowenia o godz. 20, transmisja w Polsacie Sport. Wielki spektakl na otwarcie turnieju. Faworytki ME nie pozostawiły złudzeń