Grupa A siatkarskich mistrzostw Europy, która rozgrywa swoje mecze w Gandawie w Belgii, z pozoru nie wygląda na najmocniejszą. Mecze z rywalami pokroju Węgier, Słowenii czy nawet Ukrainy nie robią wrażenia na czołowych zespołach. Ale równocześnie to jedyna grupa, w której rywalizują ze sobą dwie drużyny z czołowej dziesiątki rankingu FIVB. Kiedy w listopadzie ubiegłego roku losowano grupy ME, układ sił w europejskiej siatkówce był nieco inny. Polska była już wówczas co prawda po udanych mistrzostwach świata, ale dopiero pukała do ścisłej czołówki. Dziewięć miesięcy później, po brązowym medalu Ligi Narodów, jej miejsca wśród najlepszych nikt nie kwestionuje. Lavarini zaskoczył polską siatkarkę. Jej reakcja nie pozostawia złudzeń Mecz Polska - Serbia kluczowy? Stefano Lavarini jest innego zdania Ale równocześnie trener mistrzyń świata przypomina, że trzy pierwsze wymienione zespoły znalazły się w tej samej połowie turniejowej "drabinki". A to oznacza, że tylko dwa z nich mogą dotrzeć do strefy medalowej imprezy. Jeśli w mistrzostwach nie będzie niespodzianek, drugi zespół grupy A w ćwierćfinale spotka się bowiem ze zwycięzcą grupy C. A w niej głównym faworytem są Turczynki, triumfatorki tegorocznej Ligi Narodów. I choć niedawno przegrały dwa z trzech sparingów z Polską, lepiej uniknąć ich na swojej drodze. Tym bardziej że na ME po dwóch meczach legitymują się bilansem setów 6:0, tylko w jednym pozwoliły rywalkom na przekroczenie granicy 20 punktów. Mimo to Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski, nieco zżyma się, kiedy słyszy pytanie o "kluczowy mecz" z Serbią. - Jest taki na papierze. Nie chcę rozmawiać o nim w ten sposób. Kluczowy jest mecz z Serbią, dzień później z Belgią, a na koniec fazy grupowej z Ukrainą. Czeka nas długa podróż przez ten turniej, będziemy starać się być jak najbardziej konkurencyjni w decydujących momentach - mówi szkoleniowiec polskich siatkarek. Serbki wybrały dwa z trzech turniejów? "Mamy dwa cele" To właśnie Serbia przed rokiem zamknęła jego drużynie drogę do strefy medalowej mistrzostw świata, a potem sama sięgnęła po złoto. Awans drużyny z Bałkanów wisiał jednak na włosku, wygrała dopiero po tie-breaku. Kilka polskich siatkarek po meczu zalało się łzami, ale zrewanżowały się wielkim rywalkom w tegorocznej Lidze Narodów. W fazie zasadniczej pokonały je 3:0. A Serbia, którą w tym sezonie po raz pierwszy prowadzi Guidetti, później w ogóle nie zakwalifikowała się do turnieju finałowego. - Zasłużyliśmy na to. Wiele zmienialiśmy, nie graliśmy podstawową szóstką aż do ostatniego tygodnia zmagań. Teraz mamy dwa cele: mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie. Uznaliśmy, że bardzo trudno byłoby być na najwyższym poziomie we wszystkich trzech tegorocznych turniejach - przyznaje Guidetti. ME siatkarek. Polki miały mniej czasu na regenerację od rywalek Dziś włoski szkoleniowiec ma już jednak do dyspozycji pełen skład. Co prawda nie obyło się bez problemów ze sztabem szkoleniowym - jego tureccy asystenci długo nie mogli doczekać się na wizę do Belgii - ale z zespołem w Gandawie są Tijana Bosković i Maja Ognjenović. Pierwsza to MVP dwóch ostatnich edycji mistrzostw świata, która w ćwierćfinale z Polską przed rokiem zdobyła 36 punktów. Druga to doświadczona i ceniona rozgrywająca, która wróciła do kadry po roku przerwy. Jego drużyna miała nieco mniej czasu na regenerację niż rywalki. Nie dość, że te grały wcześniej, to jeszcze "Biało-Czerwone" niespodziewanie przedłużyły swoje spotkanie z Węgrami. Zamiast pokonać outsidera grupy 3:0, musiały rozegrać czwartego seta. - Jedyna rzecz, jaką wiem po dwóch pierwszych meczach, to że musimy nadal pracować i czerpać naukę z każdego spotkania. W pełni koncentrować się na każdym przeciwniku - zaznacza szkoleniowiec polskiej drużyny. Początek spotkania Polska - Serbia dziś o godz. 17. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Obie drużyny mają na koncie po dwa zwycięstwa. Oprócz nich takim bilansem w grupie A może pochwalić się jeszcze Belgia, która o godz. 20 zmierzy się z Ukrainą. Z Gandawy Damian Gołąb Trener mistrzyń świata rozkładał ręce. Mecz nie toczył się po jego myśli