Rozpoczęciu wielkiego turnieju zawsze towarzyszy nieco niepewności. I choć Polska jest sklasyfikowana zdecydowanie wyżej od Słowenii, udany początek miał ją napędzić do dobrej gry z poważniejszymi rywalkami. Tak też się stało, choć początek spotkania był dla "Biało-Czerwonych" trudny. Słowenia zajmuje w rankingu FIVB dopiero 23. pozycję, a Polki to medalistki ostatniej Ligi Narodów i siódma ekipa zestawienia. W dodatku trener rywalek Marco Bonitta przed meczem wypalił, że jego ekipa z Polską nie ma żadnych szans. Może to miało zdenerwować jego siatkarki? W każdym razie na początku spotkania to Słowenia prowadziła dwoma punktami. Martyna Łukasik zaatakowała w aut, Magdalena Jurczyk nadepnęła na linię przy zagrywce. Rywalki zablokowały nawet atak Magdaleny Stysiak. Nerwy udało się trochę opanować w połowie seta. Gdy to rywalki zaczęły się mylić, Polska prowadziła 15:13. Co prawda Słowenia szybko wyrównała, ale jej zapędy nieco wstrzymał efektowny blok w wykonaniu Agnieszki Korneluk. Po chwili kontratak wykończyła Łukasik i końcówka była już spokojniejsza. "Biało-Czerwone" wygrały 25:19. "Żółte Tygrysy" rozbiły rywalki. Czy to ostrzeżenie dla Polski? Słowenia zdominowana w drugim secie. Popis Agnieszki Korneluk i Martyny Łukasik W pierwszym secie siatkarkom z pewnością pomogli polscy kibice. Dzięki nim w hali było czuć atmosferę wyjątkowego wydarzenia - na wcześniejszym spotkaniu Serbii z Ukrainą trybuny świeciły pustkami. Na meczu Polek pojawiła się całkiem spora grupa fanów w biało-czerwonych koszulkach. Zaskoczeni mogli być jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, bo organizatorzy zagrali tylko jedną zwrotkę polskiego hymnu. Początek drugiego seta w wykonaniu ich ulubienic był już nieco spokojniejszy. Grały czujnie w obronie - oprócz libero Marii Stenzel imponowała tym rozgrywająca Joanna Wołosz. Przy siatce cały czas dobrze radziła sobie natomiast Łukasik. Bonitta już przy stanie 9:5 dla Polski poprosił o przerwę. W drużynie Lavariniego z największymi problemami zmagała się Olivia Różański. W pierwszym secie skończyła tylko jeden z sześciu ataków. W drugim miała pecha przy jednym z odbić w obronie, gdy wilgotna piłka ześlizgnęła się jej po palcach. Polki dominowały jednak na siatce. Kolejnymi blokami popisywała się Korneluk, ochotę do gry mogła po nich stracić zwłaszcza słoweńska przyjmująca Mija Siftar. Punkt zagrywką dołożyła Stysiak. Po spokojnej grze “Biało-Czerwone" wygrały wysoko, 25:14. ME siatkarek. Polska rozpoczyna od zwycięstwa W przerwie między drugim a trzecim setem zwyczajowo o zdanie na temat przebiegu meczu zostali zapytani trenerzy. Ich głos został udostępniony w głośnikach hali. I właśnie dlatego Stefano Lavarini uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy planuje jakieś zmiany przed trzecią partią. Jego drużyna rozpoczęła jednak bez zmian i zbudowała pokaźną przewagę. Tym razem jej utrzymanie nie było jednak tak pewne. Polskie siatkarki wdały się w dyskusję z arbitrem na temat decyzji podjętej po weryfikacji wideo, potem rywalki zaskoczyły je zagrywką. "Biało-Czerwone" prowadziły tylko 10:9. W końcu Lavarini zdecydował się na zmianę. Przyjęcie miała poprawić Monika Fedusio, która zastąpiła Różański. Sytuację na dobre uspokoił dopiero punkt zdobyty zagrywką przez Łukasik. Polska nie dała się dogonić, wygrała 25:19. Zwycięstwem ze Słowenią drużyna Lavariniego nie tylko udanie rozpoczęła turniej, ale też "pomściła" kolegów z męskiej kadry. Zespół Nikoli Grbicia przegrał bowiem 0:3 ze Słowenią na inaugurację Memoriału Wagnera. "Biało-Czerwone" poszły też w ślady mistrzyń świata z Serbii, które kilka godzin wcześniej pokonały 3:0 Ukrainę. Kolejny mecz Polki rozegrają w niedzielę, rywalkami będą siatkarki z Węgier. Polska - Słowenia 3:0 (25:19, 25:14, 25:19) Polska: Stysiak, Korneluk, Łukasik, Wołosz, Jurczyk, Różański - Stenzel (libero) oraz Szczygłowska, Fedusio, Wenerska, Gałkowska Słowenia: Lorber, Zatković, Siftar, Najdić, Velikonja, Planinsec - Banko (libero) oraz Milosić, Pogacar, Mlakar, Mazej, Pucelj Z Gandawy Damian Gołąb To ona ma być liderką polskiej kadry. Presji się nie boi