Francuzki tego lata spisują się bardzo dobrze. Najpierw wywalczyły sobie prawo do gry w przyszłorocznej Lidze Narodów, a teraz są już w czołowej ósemce Europy. W sobotnim spotkaniu miały problemy, ale zdołały je opanować. Rumunki rozpoczęły spotkanie od czterech błędów. Drużyna, która ukończyła zmagania w grupie B na trzecim miejscu, wyglądała na nieco zagubioną. Francuzki od początku miały więc przewagę, rywalki odpowiadały głównie atakami Elizabet Inneh. I kiedy Rumunki w końcu zaczęły zdobywać więcej punktów w akcjach po przyjęciu zagrywki, gra błyskawicznie się wyrównała. W połowie seta Francja przegrywała 13:14 i jej trener Emile Rousseaux poprosił o przerwę. To jego podopieczne zaczęły częściej się mylić. Przed końcem partii opanowały jednak sytuację, a w ostatniej akcji z lewego skrzydła pomyliła się Rodica Buterez. Francja wygrała 25:23. Gwiazda polskiej kadry mówi o dyskusjach z sędziami. Wyjaśnia, co się zmieniło Elizabet Inneh powstrzymana. Francja zdominowała Rumunię Francuzki to jedno z objawień mistrzostw Europy. W fazie grupowej wygrywały mecz za meczem, dopiero w ostatniej kolejce grupy D przegrały z Holandią. Dzięki temu zajęły drugie miejsce i wkroczyła na dość "przyjazną" ścieżkę do ćwierćfinału imprezy. Do tego trzeba było jednak pokonać Rumunki. Na początku drugiej partii Francuzki znowu je zdominowały, szybko prowadząc 5:1. W tym secie zwrotów akcji już nie było, prowadziły od początku do końca. Zdecydowanie lepiej niż rywalki radziły sobie z przyjęciem zagrywki, dzięki czemu rozgrywająca Nina Stojiljković mogła wykorzystywać w ataku również środkowe. Skuteczność straciła Inneh, Francja wygrała pewnie 25:16. Partię asem serwisowym zakończyła Lucille Gicquel. ME siatkarek. Francja miała problemy, ale zagra w ćwierćfinale Rumunki, które po raz ostatni zakwalifikowały się do czołowej ósemki mistrzostw Europy w 2003 r., nie zamierzały jednak składać broni. Na początku trzeciej partii to one prowadziły 5:1. Do swojej gry w końcu dodały blok, który słabo funkcjonował w dwóch poprzednich partiach. I długo prowadziły. Rousseaux mówił w trakcie przerw coraz głośniej, ale niewiele to pomogło. Jego siatkarki strat nie odrobiły, przegrały 20:25 i Rumunki wciąż liczyły się w grze o ćwierćfinał. Ich "mafia" rządzi kobiecą siatkówką. Polska też z tego korzysta Początek czwartego seta był wyrównany, ale z czasem znów przewagę zaczęła sobie wypracowywać Rumunia. Znów skuteczna była Inneh, jej drużyna prowadziła już 13:7. Francja zmieniła rozgrywającą i rozpoczęła pogoń. Po kilku minutach na tablicy wyników był już remis 15:15, kolejnym asem serwisowym popisała się Gicquel. Zapaść Rumunii trwała i ich rywalki odskoczyły na trzy punkty. Francja przypilnowała przewagi, wygrała 25:23 i jej siatkarki mogły tańczyć na parkiecie z radości. Francuzki będą więc walczyć o poprawę miejsca sprzed dwóch lat, gdy zostały sklasyfikowane na siódmym miejscu. Prawdopodobnie czeka je jednak bardzo trudny rywal - zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Włochy - Hiszpania. Francja - Rumunia 3:1 (25:22, 25:16, 20:25, 25:23) Francja: Cazaute, Bauer, Stojiljković, Gicquel, Sylves, Rotar - Giardino (libero) oraz Chouikh-Barbez (libero), Bah, Gelin, Respaut, Sylves Rumunia: Axinte, Buterez, Ioan, Inneh, Virlan, Budai-Ungureanu - Veres (libero) oraz Miclaus, Radu Zadorojnai Polskie siatkarki przebiją się do podium? Medalistka widzi szansę