Polskie siatkarki były w ostatnich dniach mocno zapracowane. Tylko one i Słowenki miały kalendarz gier w grupie A, który uwzględniał trzy dni meczowe z rzędu. Od niedzieli do wtorku "Biało-Czerwone" mierzyły się kolejno z Węgrami, Serbią i Belgią. Z tego minimaratonu wyszły z dwoma zwycięstwami oraz jednym efektownie wygranym setem z mistrzyniami świata. A także, co najważniejsze, pewnym awansem do kolejnej rundy. Trener Stefano Lavarini w trakcie końcówki spotkania z Belgią dostrzegł już jednak u swojej drużyny zmęczenie. W środę jego siatkarki dostały więc nieco oddechu. Trenowały jedynie na siłowni, wieczorem sztab szkoleniowy przeprowadził z nimi odprawę wideo przed spotkaniem z Ukrainą. Niektóre luźniejszy dzień wykorzystały na zwiedzanie miasta - jak Katarzyna Wenerska i Monika Fedusio, które przemierzyły historyczne centrum Gandawy na rowerach. Wieczorem polskie zawodniczki miały z kolei okazję do małego świętowania. Urodzinowy tor i życzenia otrzymał Krystian Pachliński, asystent Lavariniego. Trener polskich siatkarek przyznał to po meczu. Sędziowie mogli się pomylić Ukrainki już sprawiły niespodziankę. Na medal czekają 30 lat Co najważniejsze, po czterech meczach z polskiej ekipy nie słychać żadnych głosów o kontuzjach, które prześladowały kadrę jeszcze przed turniejem. Do meczu z Ukrainą przystąpi więc w pełnym składzie. Rywalki to jedyny zespół w grupie A, który pokonał wyżej notowaną drużynę. Dokonał tego, ogrywając Belgię - i to efektownie 3:0. Wszystkie pozostałe spotkania, łącznie z porażką "Biało-Czerwonych" z Serbią, kończyły się przegranymi drużyn niżej sklasyfikowanych w rankingu FIVB. Jej zespół w tym sezonie wygrał Złotą Ligę Europejską, na początku lipca pokonując w finałach Szwecję. Później grał jeszcze w turnieju kwalifikacyjnym do Ligi Narodów, ale tam już sukcesu nie odniósł. W mistrzostwach Europy występuje po raz czwarty z rzędu, ale najwyższa pozycja Ukrainek z ostatnich lat to dwunasta. Od jedynego w historii, brązowego medalu drużyny upływa właśnie 30 lat. Wczoraj pokonały 3:1 Słowenię, ale wcale nie był to dla nich spacerek. Turczynki, Serbki, a może także Niemki? Trudne rywalki na drodze Polek w mistrzostwach Europy W tym roku miejsce Ukrainy na podium byłoby sensacją. Polska może o nim myśleć zupełnie realnie. Tyle że porażka z Serbią skomplikowała jej drogę do strefy medalowej. Trudno będzie jej bowiem uniknąć na niej jednej z europejskich potęg. Do tego potrzebna byłaby nie tylko wygrana z Ukrainą, ale i wysoka porażka Serbii z Belgią, które zmierzą się dzisiaj bezpośrednio po meczu "Biało-Czerwonych". W praktyce spotkanie z Ukrainą jest więc meczem o drugie miejsce w grupie. Ten, kto je zajmie, w ewentualnym ćwierćfinale najpewniej wpadnie na Turcję. Triumfatorki Ligi Narodów idą jak burza, mają już pewne pierwsze miejsce w grupie C. Zresztą na wicelidera "polskiej" grupy już w 1/8 finału mogą czekać Niemki, które nie najlepiej radzą sobie w fazie grupowej. Inne możliwe przeciwniczki w drugiej rundzie to Szwedki i Czeszki. Z kolei ewentualna porażka z Ukrainą oznacza trzecie miejsce w grupie spycha Polskę na kurs kolizyjny w ćwierćfinale z Serbią. Kalkulacji w drużynie "Biało-Czerwonych" więc raczej nie będzie. Spotkanie z Ukrainą, którą wyeliminowały w 1/8 finału poprzednich ME, rozpoczną o godz. 17. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Z Gandawy Damian Gołąb Bohaterka polskich siatkarek zaprezentowała słynny gest. Długo na to czekała