Wilfredo Leon był jednym z trzech reprezentantów Polski, którzy pierwsze tygodnie sezonu kadrowego spędzili na treningach z dala od parkietów Ligi Narodów. Podobnie jak Mateusza Bieńka i Pawła Zatorskiego, po zakończeniu sezonu w klubie czekały go dodatkowe zabiegi medyczne. Dlatego do reprezentacji dołączył dopiero na ostatni turniej fazy interkontynentalnej w Lublanie. Trener Nikola Grbić w Słowenii już nie czekał i wystawił Leona w pierwszym meczu z Włochami. Na tle mistrzów świata grających bez kilku gwiazd reprezentant Polski wypadł kapitalnie. Nie do zatrzymania był zwłaszcza w pierwszym secie, w którym zdobył aż 11 punktów i był motorem napędowym drużyny w ataku. Tabela Ligi Narodów po meczu z Włochami. Świetne wieści dla reprezentacji Polski Kapitalny występ Wilfredo Leona. Siatkarz komentuje i wprost mówi o zdrowiu W pierwszym spotkaniu po powrocie do gry przyjmujący od razu został liderem reprezentacji Polski w ofensywie. Zdobył 18 punktów, najwięcej ze wszystkich na boisku. Aż 15 z nich było konsekwencją ataków, Leon skończył 71 procent piłek, jakie otrzymał od rozgrywających. Rywale ani razu go nie zablokowali, popełnił jeden błąd. Na tym jednak nie koniec jego wyczynów. Do swojego dorobku dołożył punkt blokiem i dwa asy serwisowe. Regularnie posyłał na stronę rywali zagrywki, po których piłka leciała z prędkością ponad 120 km/h. Raz nawet dobił do 135 km/h, ale akurat wtedy w boisko nie trafił. "Nie patrzyłem na statystyki, a bardziej na to, że chcę wrócić na wysoki poziom. Dzisiaj poszło bardzo dobrze i czuję zadowolenie" - podkreślił po meczu. Faworyt był w tarapatach. Pokonali Polaków i poszli za ciosem Wokół dyspozycji Wilfredo Leona unosiły się spore wątpliwości, bo za nim jeden z najtrudniejszych sezonów w siatkówce klubowej w całej karierze znakomitego przyjmującego. W Sir Safety Vim Perugia odgrywał drugoplanową rolę z powodu problemów ze zdrowiem. Opuścił znaczną część spotkań przez kłopoty z kolanem, wrócił dopiero w końcówce sezonu. Grbić dał mu jednak czas, by zadbał o zdrowie i formę, a Leon już w pierwszym meczu w sezonie reprezentacyjnym pokazał, że warto było na niego czekać. Na pomeczowe pytanie o zdrowie przyjmujący udzielił jednak odpowiedzi, która może niepokoić. Nawet nie w kontekście najbliższych tygodni igrzysk olimpijskich w Paryżu, co dalszej przyszłości. Kolejna szansa na występ przyjmującego w kadrze już w piątek. Przeciwnikiem reprezentacji Polski będzie wówczas Argentyna. Niespodzianka w Lidze Narodów. Michał Winiarski triumfuje