Francuzi rozpoczęli tegoroczną Ligę Narodów od efektownej wygranej z niżej notowanymi Bułgarami, ale potem przegrali ze Słowenią. Na kolejną wpadkę sobie jednak nie pozwolili. Amerykanie nadal czekają na pierwsze zwycięstwo. Polscy kibice, którzy spoglądali na skład Francuzów, mogli poczuć się niczym w trakcie oglądania meczu PlusLigi. W podstawowym składzie mistrzów olimpijskich pojawiło się bowiem aż czterech zawodników, którzy w poprzednim sezonie występowali w polskich klubach. Nie był to jednak podstawowy skład drużyny, brakowało choćby Earvina Ngapetha czy Trevora Clevenota. Ale podobnie jak dwa dni wcześniej polscy siatkarze, tak i Francuzi w pierwszym secie pokazali wyższość nad rezerwowym zespołem Amerykanów. Szybko odskoczyli na pięć punktów, przy prowadzeniu 11:6 opiekun kadry USA Andy Read poprosił o przerwę. Z czasem jednak różnica zaczęła się zmniejszać. Kiedy asem serwisowym popisał się Matthew Knigge, Francuzi prowadzili tylko 20:19. Jeszcze się wybronili, bo punkt blokiem zdobył Yacine Louati, w zeszłym sezonie przyjmujący Asseco Resovii. Ale po chwili, po świetnej akcji Amerykanów w obronie, był remis 22:22. Tyle że końcówka należała do drużyny z Europy, która wygrała trzy kolejne akcje i całego seta 25:22. Partię atakiem zakończył Kevin Tillie, w ostatnim sezonie zawodnik Projektu Warszawa. Liga Narodów. Amerykanie walczyli, ale popełniali duże błędy Reprezentacja USA w Antalyi gra w rezerwowym zestawieniu. Nie ma z nią nawet pierwszego trenera Johna Sperawa. Wybrał już bowiem skład na igrzyska olimpijskie i został trenować z podstawowymi zawodnikami. Żaden z nich nie pojechał do Turcji. Po dobrej końcówce pierwszego seta meczu z Francją w drugim Amerykanie od początku prezentowali się lepiej. I to oni wywalczyli sobie dwupunktową przewagę - po kontrataku wykończonym przez Gabriela Garcię prowadzili 13:11. Andrea Giani, trener Francuzów, poprosił o przerwę, w czasie której rozmawiał z rozgrywającym Benjaminem Toniuttim - na co dzień zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla. W końcu po kilku słabszych zagraniach przebudził się jednak Tillie, który doprowadził do remisu 15:15. Gra była jeszcze wyrównana, ale Amerykanie popełniali coraz więcej błędów. Tak jak Jake Hanes, który po jednym z ataków trafił piłką... w znajdujący się daleko za linią boczną stolik sędziowski. Kiedy z kolei z lewego skrzydła w aut zaatakował Jordan Ewert, zespół USA przegrywał już 19:22. W końcówce znów lepsi byli mistrzowie olimpijscy, Amerykanie przegrali 21:25. Malwina Smarzek ostro o kontrowersyjnym przepisie. "Najgorsza głupota" Francuzi lepsi w końcówkach. Spore straty Amerykanów Początek trzeciego seta to powtórka scenariusza z drugiej partii. Znów Amerykanie ograniczyli błędy, a kiedy zdobyli punkt zagrywką, objęli prowadzenie 10:9. Znów w ataku napędzał ich przyjmujący Ewert. Kiedy jednak Francuzi mieli problemy, mogli liczyć na sprytne zagrania Louatiego. A w decydujących momentach Amerykanie ponownie popełniali błędy. Francuzi powiększyli przewagę do trzech punktów, kiedy zatrzymali rywali blokiem. Ostatecznie wygrali 25:21, w pełni kontrolując seta. Porażka w trzech setach oznacza, że Amerykanie stracili 14,25 punktu w rankingu FIVB. Dzięki temu coraz bliżej USA są trzeci w zestawieniu Japończycy. Miejsce w rankingu FIVB zdecyduje o rozstawieniu w losowaniu turnieju olimpijskiego. W pierwszym koszyku znajdą się dwie pierwsze drużyny oraz Francuzi, jako gospodarze imprezy. Dzięki zdobyczy z piątkowego spotkania awansują w rankingu z ósmej na szóstą pozycję. Francja: Faure, Bultor, Louati, Toniutti, Seddik, Tillie - Diez (libero) oraz Brizard, Patry, Ngapeth USA: Garcia, Knigge, Ewert, Tuaniga, Gasman, Kessel - Dagostino (libero) oraz Hanes, Isaacson, Marshman