Mecz ze Słowenią od początku zapowiadał się na najtrudniejsze zadanie polskiej drużyny w czasie inauguracyjnego turnieju Ligi Narodów w Antalyi. Słoweńcy przyjechali bowiem do Turcji w najsilniejszym składzie, brakowało tylko kontuzjowanego przyjmującego Roka Mozicia. Wszystko po to, by zdobywać punkty do rankingu FIVB, które mają dać im kwalifikację olimpijską. "Biało-Czerwoni" gry w Paryżu są pewni od jesieni ubiegłego roku. Nikola Grbić zabrał do Turcji skład, z którego na igrzyska zabierze najpewniej tylko czterech, pięciu zawodników. Mimo to w pierwszych trzech spotkaniach jego drużyna pewnie ograła reprezentację Stanów Zjednoczonych, Kanady i Holandii. Dopiero spotkanie ze Słowenią zupełnie Polakom nie wyszło. Nie pomogły nawet zmiany Grbicia. Polska spada z podium Ligi Narodów Nikola Grbić nie ukrywa rozczarowania. "Nie byliśmy blisko" W czasie spotkania ze Słowenią serbski selekcjoner polskiej kadry szukał optymalnego ustawienia. Zmieniał atakujących i libero, wprowadzał na boisko rezerwowych przyjmujących - Bartosza Bednorza i Artura Szalpuka. Ale składu zdolnego postawić się Słoweńcom nie znalazł. "Biało-Czerwoni" przegrali bowiem w trzech setach. - Z zespołami takimi jak Słowenia, Włochy czy Japonia, mocnymi drużynami, gra się bardzo trudno. Na koniec, kiedy widzimy wyniki - 25:20, 25:18 - nie byliśmy blisko. Nie byliśmy na naszym poziomie. To jedyna rzecz, której nie lubię. Musimy wyciągnąć z tego meczu lekcję. To może nam pomóc grać lepiej, kiedy będziemy w tej samej sytuacji kolejny raz - zaznacza Grbić. Szansa do pokazania się z lepszej strony w meczu Ligi Narodów już 4 czerwca. Wówczas polscy siatkarze zainaugurują drugi turniej spotkaniem z reprezentacją Bułgarii. Wcześnie, 29 maja, w sparingowym meczu zmierzą się z Ukrainą - areną spotkania będzie hala w Suwałkach.