Reprezentacja Polski ma szansę zakończyć drugi turniej Ligi Narodów w Fukuoce z kompletem zwycięstw. Biało-czerwoni po triumfach nad Bułgarią i Turcją dali srogą lekcję siatkówki gospodarzom. Japończycy byli bezradni i przegrali z nami 0:3, osuwając się w tabeli na czwarte miejsce. A podopieczni Nikoli Grbicia mogą po drugim turnieju pozostać na pozycji lidera. - Mieliśmy świadomość, że to dalej bardzo dobra, techniczna drużyna, która będzie wyczyniała cuda w obronie. I to robili. Trzeba było grać bardzo cierpliwie, powtarzać akcje, które normalnie pewnie byłyby skończone. Ale ok, taka specyfika tej drużyny. Jeśli wrócą ci najlepsi zawodnicy, będą jeszcze groźniejsi - skomentował zwycięstwo z Japonią Marcin Janusz. Ważna zmiana w Lidze Narodów. Polacy w roli głównej, jest powód do radości Liga Narodów. Brazylijczycy bez dwóch gwiazd na mecz z Polską W ostatnim meczu w Japonii Polacy zmierzą się z Brazylią, która nie straszy już tak, jak dawniej. Podopieczni Bernardo Rezende zanotowali już trzy porażki w tegorocznej Lidze Narodów - z Kubą, Włochami i w piątek ze Słowenią. Biało-czerwoni wygrali cztery ostatnie starcia z Brazylią, a wobec najnowszych doniesień piąte zwycięstwo z rzędu wydaje się być w naszym zasięgu. Po wyniszczającym, pięciosetowym boju ze Słowenią Bernardo Rezende zdecydował się dać odpocząć części swoich podopiecznych. Przeciwko Polsce na pewno nie zagrają Ricardo Lucarelli i Isacow Santos. To dobra wiadomość dla podopiecznych Nikoli Grbicia. W ostatnich latach Lucarelli był w stanie napsuć im w meczach sporo krwi. Wiele topowych drużyn, które już wcześniej zagwarantowały sobie kwalifikację na igrzyska olimpijskie, przystąpiło do Ligi Narodów 2024 w mocno rezerwowych, bądź eksperymentalnych składach. Amerykanie szybko się zreflektowali i po kompromitujących meczach w pierwszym turnieju do Fukuoki przystąpili wzmocnieni brakującymi gwiazdami. W przeciwnym razie prawdopodobnie nie zakwalifikowaliby się do fazy pucharowej. Polacy w Japonii stawili się jedynie bez Wilfredo Leona, Mateusza Bieńka i Pawła Zatorskiego. Dobitnie pokazuje to, że Nikola Grbić poważnie podchodzi do rozgrywek, w których biało-czerwoni triumfowali w minionym roku. Polacy chcą nie tylko osiągnąć sukces na igrzyskach w Paryżu, ale sięgnąć wcześniej po kolejne złoto Ligi Narodów.