Stanowczy werdykt po meczu siatkarzy. Polacy mogą tego żałować
Rywalizacja z mistrzami świata trwała aż pięć setów, ale ostatecznie polscy siatkarze przegrali z Włochami 2:3. Pierwsza tegoroczna porażka nie strąciła "Biało-Czerwonych" z pozycji lidera Ligi Narodów, ale w drużynie czuć żal, że nie udało się pokonać mistrzów świata. "Najbardziej szkoda końcówki tie-breaka, bo mieliśmy piłkę w górze na dwupunktowe prowadzenie. Nie zrobiliśmy tego i Włosi nas skarcili" - ocenia Marcin Komenda, rozgrywający polskiej kadry.

Mecz aktualnych mistrzów świata z mistrzami Europy był wydarzeniem początku drugiego tygodnia Ligi Narodów. Tym bardziej że zmierzyły się ze sobą zespoły, które świetnie rozpoczęły rozgrywki - Polska zakończyła pierwszy etap z czterema zwycięstwami, Włochy z trzema.
Pierwsza partia środowego spotkania była jednak zaskakująco jednostronnym widowiskiem. W pewnym momencie Włosi wygrywali już 10 punktami, w końcówce podopiecznym Nikoli Grbicia tylko nieznacznie udało się zmniejszyć straty. Dopiero kolejne sety przyniosły wyrównaną rywalizację.
To był bardzo trudny mecz, od początku Włosi narzucili swój poziom, który jest bardzo wysoki. To jedna z lepszych reprezentacji na świecie. W pierwszym secie pokazali nam, że musimy być bardzo precyzyjni i bardzo dobrze wykonywać poszczególne elementy, żeby się im przeciwstawić
Siatkówka. Marcin Komenda wprost po Polska - Włochy. "Włosi nas skarcili"
Rozgrywający reprezentacji Polski jest jednym z nowych zawodników w kadrze w porównaniu do pierwszego turnieju Ligi Narodów w Xi’an. Oprócz niego do drużyny dołączyli też m.in. Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka. Po drugiej stronie nie brakowało żadnej gwiazdy, Włosi grali najsilniejszym składem - w dodatku wzmocnieni świeżo uprawnionym do gry w tamtejszej kadrze Kamilem Rychlickim.
Mimo to polscy siatkarze potrafili się im przeciwstawić. I wcale nie byli daleko od wygranej. W końcówce tie-breaka kontrowersyjną decyzję podjęli sędziowie, "Biało-Czerwoni" nie wykorzystali też szans na objęcie prowadzenia 12:10. I właśnie tej sytuacji po spotkaniu żałuje Komenda.
"Od końcówki pierwszego zaczęło to wychodzić coraz lepiej. Drugi i trzeci set naprawdę wyglądał dobrze. Najbardziej szkoda końcówki tie-breaka, bo mieliśmy piłkę w górze na dwupunktowe prowadzenie, nie zrobiliśmy tego i Włosi nas skarcili. Tej jednej piłki chyba najbardziej szkoda, bo ten mecz mógłby się inaczej zakończyć. Natomiast taki jest sport, siatkówka nie wybacza błędów, tym bardziej taki zespół jak włoski. Pozostaje nam wyciągnąć wnioski" - wyrokuje mistrz Polski.
Dla Komendy to był pierwszy w tym roku mecz w reprezentacji. Zastąpił w kadrze Jana Firleja, który był podstawowym rozgrywającym w pierwszym tygodniu Ligi Narodów. To właśnie ci dwaj siatkarze pod nieobecność Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza mają rywalizować o miejsce w wyjściowym składzie w tym sezonie. Kolejne szanse Komenda powinien dostać w meczach z Kanadą, USA i Brazylią, które do końca tego tygodnia Polska rozegra w Chicago.


