Niemieccy siatkarze są już pewni startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, ale Kubańczycy dopiero o nie walczą. W dodatku obie drużyny sąsiadowały w rankingu FIVB. Spotkanie zapowiadało się więc na wyrównane, ale w pierwszych dwóch setach lepiej prezentowali się zawodnicy z karaibskiej wyspy. W ataku wyróżniał się przyjmujący Marlon Yant, w polu zagrywki środkowy Robertlandy Simon. Obaj to zawodnicy świetnie znani na siatkarskim rynku, występują w lidze włoskiej. Kuba skończyła bowiem z wykluczaniem z gry w kadrze zawodników, którzy wyjeżdżają za granicę. Dzięki temu jej kadra jest znacznie mocniejsza i ma realne szanse na awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W pierwszym secie piątkowego meczu w Rio de Janeiro wygrała 26:24, w drugim znacznie wyżej, 25:20. Ale potem Niemcy doszli do głosu. Świetnie w drużynie prowadzonej przez Michała Winiarskiego spisał się atakujący Filip John, który w reprezentacji stawia dopiero pierwsze kroki. Trzeciego seta Niemcy wygrali wysoko, 25:18. Nie przeszkodził im nawet uraz przyjmującego Tobiasa Branda, który w trakcie tego seta opuścił boisko ze skręconą kostką. Ale Kubańczycy nie odpuścili. Ich trener Jesus Angel Cruz podkreślał, że ten mecz może zbliżyć jego drużynę do igrzysk olimpijskich. I chociaż również w czwartym secie jego siatkarze przegrywali, ostatecznie nie dopuścili do tie-breaka. Bohaterem okazał się Jose Israel Masso, środkowy przestawiony na pozycję atakującego. To jego as serwisowy zakończył seta wygranego przez Kubę 25:23. W całym spotkaniu jego drużyna zwyciężyła 3:1. To oznacza 7,18 punktu do rankingu FIVB - tyle samo tracą w nim jedenaste Niemcy. A że wcześniej Kuba ograła też 3:1 Brazylię, zbliża się już w zestawieniu do dziewiątej Serbii. Na ten moment to właśnie to miejsce w rankingu daje ostatnią przepustkę na igrzyska w Paryżu. Wymiana ciosów w hicie Ligi Narodów. Mistrzowie olimpijscy pokonani Liga Narodów siatkarzy. Rywale Polaków wrócili z zaświatów Jeszcze ciekawiej było w rozpoczętym o tej samej godzinie meczu w Antalyi. Kolejny pięciosetowy bój rozegrali tam Holendrzy, czyli najbliższy rywal reprezentacji Polski. Na otwarcie Ligi Narodów przegrali po tie-breaku ze Słowenią, tym razem w decydującej partii byli górą. Przed meczem Holandia była trzynasta, a Turcja czternasta w rankingu FIVB. Tureccy siatkarze wygrali przed własną publicznością dwa pierwsze sety z rywalem z zachodniej Europy. Imponować mógł zwłaszcza przyjmujący Ramazan Mandiraci. Nierówno grał atakujący Adis Lagumdzija. To uwidoczniło się zwłaszcza w dwóch kolejnych setach. Sprawy w swoje ręce wziął Nimir Abdel-Aziz, atakujący i największa gwiazda holenderskiej drużyny. To w dużej mierze dzięki niemu Holendrzy doprowadzili do tie-breaka. W nim nie było już na boisku zmagającego się z problemami fizycznymi Mandiraciego. Piątą partię świetnie rozpoczęła Holandia. Jej siłą były zwłaszcza punkty zdobywane blokiem. Przy zmianie stron prowadziła 8:5, potem dokończyła dzieła, wygrywając 15:9. To oznacza dla niej 4,41 punktu do rankingu FIVB. Turcja po porażce spadnie na 15. miejsce w tej klasyfikacji, za Iran, i nikłe nadzieje na kwalifikację olimpijską jeszcze się od niej oddalają. Holandia znacznie więcej punktów rankingowych może zdobyć w piątek w meczu z Polską. Początek spotkania o godz. 19.