Łukasz Kaczmarek przed rokiem był jednym z największych bohaterów polskiej drużyny w czasie finałów Ligi Narodów w Trójmieście. W półfinale i finale musiał wejść w buty kontuzjowanego Bartosza Kurka, po raz pierwszy grając w tak ważnych spotkaniach reprezentacji w roli pierwszego atakującego. I spisał się świetnie. Ten ciężar udźwignął zresztą również w mistrzostwach Europy, gdzie problemy ze zdrowiem znów dały się Kurkowi we znaki. Tyle że ostatnie miesiące były dla Kaczmarka trudne. Jego klubowi, ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, nie szło, a sam atakujący przeżywał problemy osobiste. Na boisku miał kłopoty z osiągnięciem najwyższej formy, a w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów nie dał przekonujących dowodów, że ma je już za sobą. Tak dużej dyskusji wokół jego miejsca w kadrze pewnie by jednak nie było - Aleksander Śliwka również dopiero odbudowuje formę po kontuzji, a nikt jego miejsca w kadrze nie podważa - gdyby pod bokiem nie wyrósł mu poważny konkurent. Bartłomiej Bołądź spisywał się bowiem w Lidze Narodów bardzo dobrze, zostając m.in. bohaterem spotkania z Serbią. Spekulacje podsyciły decyzje trenera Nikoli Grbicia, który na mecz z Kubą, a potem ćwierćfinał z Brazylią, w ogóle pominął Kaczmarka. Ten wrócił do składu dopiero na półfinał z Francją, ale spotkanie i tak rozpoczął Bołądź. Nikola Grbić miał dać mu szansę. Zdradza, dlaczego zmienił zdanie Kaczmarek i Bołądź rywalizują o wyjazd na igrzyska. "Wiem, że to się fajnie klika" Leworęcznemu atakującemu dobrze szło w ataku, zdobył łącznie 13 punktów, ale gorzej było w polu zagrywki. W końcu szansę otrzymał Kaczmarek. Jego wejście w czwartym secie ożywiło grę "Biało-Czerwonych", atakujący dodał ważne punkty blokiem. I pozostał na boisku już do końca meczu. W tie-breaku popisał się ważnym blokiem, po którym szalał z radości. Koniec końców w ataku skończył jednak zaledwie trzy piłki. - Pozytywy są, udało się odwrócić losy czwartego seta. Piąty wyglądał z naszej strony bardzo dobrze do stanu 10:7. Niestety później Francuzi przechytrzyli nas i wygrali w stu procentach zasłużenie. Grali niesamowicie w obronie. Czy to był najlepszy Łukasz Kaczmarek w sezonie reprezentacyjnym? Na najlepszego mam nadzieję jeszcze przyjdzie czas - komentuje atakujący. Kaczmarek zdaje sobie sprawę, że jego rywalizacja z Bołądziem stała się gorącym tematem w siatkarskim środowisku. Podkreśla jednak, że wszystko odbywa się na zdrowych zasadach. - Wygląda to bardzo dobrze, mogę wręcz powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. To bardzo pozytywna, zdrowa rywalizacja. Igrzyska? Nie chcę o tym teraz rozmawiać, bo mamy ważniejszy mecz. Wiem, że to się fajnie klika w internecie, ale to nie o to chodzi - kwituje Kaczmarek. Sądny dzień dla polskich siatkarzy. Nikola Grbić ma wybrać skład Być może atakujący dostanie jeszcze jedną szansę na występ w niedzielę, w meczu o brązowy medal Ligi Narodów ze Słowenią. Grbić po porażce z Francją przyznał, że jeszcze nie zdecydował, czy znów wybierze do meczowej 14-tki trzech atakujących. To zmiana frontu, bo jeszcze w piątek taki był właśnie jego zamysł. W sobotę rywalizującym kolegom tylko z rezerwy przyglądał się Kurek, ale był gotowy do gry. Kaczmarek po spotkaniu cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy, stojąc z urodzinowym balonem w ręku. Chwilę wcześniej przeżył wyjątkowy moment. Wraz z trenerem przygotowania fizycznego Piotrem Pietrzakiem po meczu odebrali torty urodzinowe i wysłuchali gromkiego "Sto lat!" od niemal 11 tysięcy kibiców. - Jestem niesamowicie wdzięczny, były to dla mnie wyjątkowe urodziny i wyjątkowe "Sto lat", jakiego nie zapomnę do końca życia. Wszystkim serdecznie dziękuję za życzenia, które dostałem w hali i dostaję w wiadomościach - zaznacza siatkarz, który skończył w sobotę 30 lat. Grbić zapowiadał, że kadrę na igrzyska - zabierze tam 12 zawodników i rezerwowego - ogłosi po zakończeniu turnieju w Łodzi. Może więc podać nazwiska powołanych do składu na turniej olimpijski już dziś, po meczu ze Słowenią. Z Łodzi Damian Gołąb