Turniej finałowy Ligi Narodów siatkarzy zakończył się dla reprezentacji Polski pozytywnym akcentem. W meczu o brązowy medal "Biało-Czerwoni" nie dali szans Słoweńcom. Mimo że rywale w przeszłości często zamykali polskim siatkarzom drogę do medalu, tym razem to podopieczni trenera Nikoli Grbicia pozbawili zespół z Bałkanów szans na pierwszy w historii medal Ligi Narodów. Pełne spotkanie ze Słowenią rozegrał Mateusz Bieniek. 30-letni środkowy w czasie półfinału z Francją został zmieniony przez Jakuba Kochanowskiego. Tym razem zdobył siedem punktów i przyczynił się do tego, że udało się pokonać rywali w niespełna półtorej godziny. "Pierwszy set był bardzo ciężki i moim zdaniem kluczowy. Wyciągnęliśmy wnioski po meczu z Francją. Mimo prowadzenia koncentracja cały czas była na wysokim poziomie. Fajnie, że kończymy zwycięstwem i mamy brąz" - podkreśla polski środkowy. Nikola Grbić ogłasza w sprawie składu na igrzyska. Zaskakująca zmiana frontu Taki wynik nie zdarza się często. Nawet Mateusz Bieniek był zaskoczony Jednym z elementów, który wyróżniał się w meczu ze Słowenią w polskim zespole, był blok. Często zdarza się, że stawiając "ścianę" na siatce można zdobyć punkty w kluczowym momencie seta czy meczu. Tymczasem polscy siatkarze w meczu ze Słowenią punktowali nim regularnie. Kiedy jedna z dziennikarek w strefie wywiadów zapytała Bieńka, czy polską drużynę bardziej napędzały bloki czy asy serwisowe, środkowy przyznał, że jeszcze nie wie, ile razy dokładnie udało się zablokować Słoweńców. Dziennikarka odpowiedziała, że bloków było aż 15. 15 punktowych bloków doliczyli się statystycy FIVB. Specjaliści od tego fachu w polskiej kadrze znaleźli aż 17 punktowych bloków. Atakiem Polska zdobyła 34 punkty. Dla porównania Słoweńcy również skończyli 34 piłki w ataku, ale blokiem dodali tylko cztery "oczka". Co ciekawe, sam Bieniek był jedynym spośród zawodników podstawowego składu, poza libero Pawłem Zatorskim, któremu nie przypisano żadnego punktowego bloku. Udany występ w meczu o trzecie miejsce pozwolił zapomnieć polskim siatkarzom i kibicom o rozczarowaniu po sobotniej porażce z Francją. Wówczas do szczęścia zabrakło niewiele, więc porażka mogła być tym bardziej bolesna. "Cieszymy się z brązu. Nie cofniemy przeszłości. Mieliśmy swoje szanse, nie wykorzystaliśmy ich. Mamy parę dni wolnego i potem już skupiamy się na Paryżu" - zapewnia Bieniek.