Rozgrywane w Sosnowcu spotkanie z Ukrainą było ostatnim sprawdzianem "Biało-Czerwonych" przed wylotem na pierwszy turniej Ligi Narodów do Antalyi. Ale zarazem okazją, by uhonorować postaci zasłużone dla polskiej siatkówki. Tuż przed pierwszym gwizdkiem pamiątkowe odznaczenia i medale odebrali Alojzy Świderek, Jan Such, Krzysztof Felczak, Marek Kotulski i Krzysztof Zimnicki. Tego ostatniego pamiątkowym medalem udekorował Grzegorz Łomacz. Rozgrywający reprezentacji Polski wystąpił w nietypowej roli - w końcu to on przez całą karierę zbiera medale, ze złotymi krążkami z mistrzostw świata i mistrzostw Europy na czele. Zapytaliśmy go więc, jak to jest... być po drugiej stronie medalu. - Bardzo przyjemnie. Jeżeli ktoś tylko będzie moją osobą zainteresowany, mogę wręczać te medale. I bardzo się z tego cieszę. Tym bardziej panu Krzysztofowi Zimnickiemu, który był prezesem mojego klubu młodzieżowego - podkreśla Łomacz, który do roli czyniącego honory nie został wybrany przypadkowo. Nikola Grbić ma w kadrze pewniaka? Sam siatkarz nie zgadza się z tą opinią W meczu z Niemcami "Biało-Czerwoni" przegrali 1:3, dzień później wygrali cztery sety z Ukrainą. Na obu spotkaniach, zarówno w Katowicach, jak i w Sosnowcu, hale wypełniły się kibicami w narodowych barwach. Nawet bilety na mecze kontrolne są łakomym kąskiem dla fanów siatkówki. - Powoli czujemy dreszczyk emocji, kiedy wchodzimy do hali. Temperatura powoli rośnie, choć jeszcze to nie były mecze o stawkę. Widzimy, że i z Niemcami, i z Ukrainą kibice dopisali. To sama przyjemność grać przed takimi kibicami - zaznacza Łomacz. Siatkarz, który w październiku skończy 37 lat, jest weteranem w kadrze Nikoli Grbicia. Od początku kadencji Serba pełni w niej funkcję drugiego rozgrywającego. Jego doświadczenie ma być pomocą w trudnych momentach dla pierwszego reżysera gry kadry, czyli młodszego o siedem lat Marcina Janusza. Mimo to Łomacz nie zgadza się z opiniami, że jest pewniakiem w kadrze na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Niedawno w rozmowie z Interią przyznał zresztą, że jest gotów jechać do Paryża choćby w roli trzynastego, rezerwowego zawodnika. - Nie czuję się w ogóle pewniakiem. Przyjeżdżam na kadrę jak co roku, robić swoje, pomagać drużynie, i oddawać serducho za tę flagę - deklaruje Łomacz. Już w przyszłym tygodniu powinien prowadzić grę kadry w Lidze Narodów. Polscy siatkarze zagrają kolejno z USA, Kanadą, Holandią i Słowenią. Drugim obok Łomacza rozgrywającym w składzie na turniej w Antalyi jest Marcin Komenda.