Pierwsza część turnieju Ligi Narodów w Fukuoce nie była dla polskich siatkarzy zbyt wymagająca. Co prawda przegrali pierwszego seta z Bułgarią, ale słabszą dyspozycję można było zrzucić na karb aklimatyzacji. Potem wygrali sześć kolejnych setów - trzy z Bułgarami i trzy z Turkami, którzy okazali się najsłabszym z dotychczasowych rywali "Biało-Czerwonych". Poważne sprawdziany w Japonii zaczynają się dzisiaj. Na drodze drużyny prowadzonej przez Nikolę Grbicia staje reprezentacja gospodarzy, która dołączyła do światowej czołówki po latach przerwy. Trener Philippe Blain doprowadził ją do brązowego medalu ubiegłorocznej Ligi Narodów i wywalczył kwalifikację olimpijską na igrzyska w Paryżu. Przed rokiem Japończycy grali zresztą w półfinale Ligi Narodów z Polską i nie był to dla "Biało-Czerwonych" spacerek, wygrali 3:1. W tym roku mistrzowie Azji również spisują się dobrze, przegrali dotąd tylko jedno spotkanie - z Włochami. W Fukuoce pokonali już Iran i Niemcy, choć ten drugi zespół dopiero po tie-breaku. Na drugi turniej do drużyny dołączył kapitan Yuki Ishikawa, który od nowego sezonu będzie klubowym kolegą Kamila Semeniuka w Perugii. W ubiegłorocznym półfinale to właśnie on zdobył dla Japonii najwięcej punktów. - Zobaczymy, jakim składem wyjdą, bo przecieki były, że mogą wyjść troszeczkę rezerwowym. To spotkanie może więc nie być takie, jak z pierwszym garniturem Japonii. Ale to nie zmienia faktu, że walczymy o pełną pulę - zapewnia Semeniuk. Mistrz olimpijski przestrzega Nikolę Grbicia. Na to nie może sobie pozwolić Liga Narodów siatkarzy 2024. Przecieki na temat składu Japończyków Przecieki, o których wspomina polski przyjmujący, dotyczą właśnie Ishikawy. W meczu z "Biało-Czerwonymi" ma być rezerwowym, szansę mają dostać zawodnicy, którzy walczą o miejsce w kadrze na igrzyska. Z pewnością zabraknie też chwalonego przez Grbicia rozgrywającego Masahiro Sekity, który wypadł ze składu z powodu kontuzji łydki. To może więc wróżyć nieco łatwiejszy sprawdzian dla polskiej drużyny, a w końcu to mecze z najlepszymi dostarczają selekcjonerowi najwięcej informacji. Ale nie tylko sportowe wyzwanie sprawia, że część polskich siatkarzy nie może doczekać się spotkania z gospodarzami. Semeniuk podkreśla, że dodatkową adrenalinę powinna zapewnić wypełniona do ostatniego miejsca hala. Japończycy pokazują, że są zakochani w swojej reprezentacji, a Ishikawa, Ran Takahashi czy Yuji Nishida są w kraju prawdziwymi gwiazdami. Polscy siatkarze byli na tyle ciekawi atmosfery na trybunach, że niektórzy pojawili się w hali na meczu Japonia - Niemcy. Kurek, kapitan reprezentacji, pełni w Japonii również funkcję swego rodzaju przewodnika. Spędził w tym kraju cztery ostatnie lata jako zawodnik Wolfdogs Nagoja. Siatkarze opowiadają, że radzi im, jakich japońskich potraw warto spróbować, opowiada o reakcjach kibiców. Aleksandrowi Śliwce, który w przyszłym sezonie zagra w japońskim Suntory Sunbirds, podpowiedział zwrot po japońsku, którym przyjmujący "kupił" tamtejszą publiczność. Polska - Japonia w Lidze Narodów. Bartosz Kurek wykonał popisowy numer Fani w Japonii milkną w czasie zagrywki, głośno reagują po każdej akcji. I dopingują z różnymi gadżetami. Już w trakcie meczu z Bułgarią wielu z nich zabrało na trybuny wykonane różnymi technikami podobizny Kurka. Atakujący odwdzięczył się, wykonując popisowy numer dla fanów na rozgrzewce przed meczem z Turcją. Środkowy polskiej kadry z Turcją spisał się bardzo dobrze, ale dziś szansę najpewniej dostaną inni, choćby Norbert Huber, który w Fukuoce dopiero rozpoczyna sezon reprezentacyjny. Poręba podkreśla jednak, że i on jest ciekawy meczu z Japończykami. - Robi to duże wrażenie. Cieszę się, bo nie zawsze jest pełna publika. A przy pełnej hali dużo lepiej się gra, kiedy są emocje, ludzie się cieszą, jak zrobisz coś ciekawego na boisku. Nas to napędza - przekonuje. Mecz Polska - Japonia rozpocznie się o godz. 12.20. Transmisja w Polsacie Sport 1, relacja tekstowa "na żywo" w Interii. Dopełnieniem tego spotkania będzie rywalizacja z kolejnym klasowym zespołem niespełna 24 godziny później, gdy ekipa Grbicia zagra w sobotę rano czasu polskiego z Brazylią.