Zmagania w Lidze Narodów rozpoczęły już polskie siatkarki, które w Antalyi wygrały wszystkie cztery mecze fazy zasadniczej, potwierdzając, że trzecie miejsce wywalczone przed rokiem nie było dziełem przypadku. Teraz przed zespołem prowadzonym przez Stefano Lavariniego kolejne wyzwania - już 28 maja w amerykańskim Arlington Polki rozpoczną drugi turniej. Krótko po wyjeździe "Biało-Czerwonych" z Turcji na miejscu pojawili się podopieczni Nikoli Grbicia, czyli triumfatorzy poprzedniej edycji rozgrywek. Nasi siatkarze pierwszy mecz rozegrają już w środę 22 maja, kiedy to spotkają się z ubiegłorocznymi finalistami - reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Serbski szkoleniowiec do Antalyi zabrał 14 siatkarzy, w tym m.in. Jakuba Kochanowskiego, Kamila Semeniuka, Bartosza Bednorza czy Aleksandra Śliwkę, który pod nieobecność Bartosza Kurka ma w pierwszych meczach pełnić rolę kapitana. Jak tłumaczył Grbić, celem sztabu jest doprowadzenie kluczowych zawodników do szczytowej formy na rozpoczynające się pod koniec lipca igrzyska w Paryżu. "To jest proces. Mamy Leona i Bieńka, którzy nie skaczą, i mamy Semeniuka, który jest na bardzo wysokim poziomie. I teraz musimy to wyrównać. Potrzebujemy czasu, ale myślę, że to najlepsi zawodnicy na świecie, którzy nie wymagają dwóch i pół miesiąca, by wrócić na dobry poziom. A kiedy zaczną ze sobą pracować, poziom będzie bardzo wysoki. Dlatego wrócą szybko. Myślę, że będziemy mieć wystarczająco czasu, by przygotować się na Paryż" - mówił. Polski siatkarz kontra gwiazdy kadry. Ostatnia szansa, by przekonać do siebie Nikolę Grbicia Polscy siatkarze mają o co grać. Wysokie nagrody za triumf w Lidze Narodów Zanim "Biało-Czerwoni" przystąpią do walki na wspomnianych igrzyskach, czeka ich długi i wymagający turniej Ligi Narodów. Polacy z racji pełnienia roli gospodarza turnieju finałowego mają już zapewniony udział w fazie pucharowej, gdzie powalczą nie tylko o kolejne punkty do rankingu FIVB, który będzie kluczowy podczas losowania grup na igrzyskach, ale też o prestiż i duże pieniądze. Podobnie jak przed rokiem, organizatorzy zmagań przewidzieli bowiem dla najlepszych ekip wysokie nagrody finansowe. Triumfator rozgrywek otrzyma do podziału aż milion dolarów. Drugi zespół Ligi Narodów zgarnie pół miliona, z kolei na konto brązowego medalisty powędruje 300 tys. Jak przypomniał siatkarski ekspert Jakub Balcerzak, już za same zwycięstwo w meczu fazy zasadniczej każda z ekip będzie otrzymywała 9,5 tys. dolarów. Osobne nagrody będą czekały również dla wyróżniających się siatkarzy. MVP turnieju otrzyma 30 tys. dolarów, z kolei każdy z członków "drużyny marzeń" zostanie nagrodzony czekiem w wysokości 10 tys. Im lepiej spisze się dana drużyna, tym większe szanse na indywidualne wyróżnienia mają jej zawodnicy, o czym świadczy chociażby poprzednia edycja Ligi Narodów. Przypomnijmy, że przed rokiem nagroda dla najbardziej wartościowego siatkarza powędrowała do Pawła Zatorskiego, który został uznany też najlepszym libero. Oprócz niego w "drużynie marzeń" znaleźli się również Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka i Jakub Kochanowski. Srebrni medaliści LN, czyli Amerykanie, mieli w "drużynie marzeń" dwóch reprezentantó, a ostatnie miejsce przypadło zawodnikowi z Japonii, która dość nieoczekiwanie zakończyła zmagania na podium. Dwóch braci walczy o miejsce w kadrze. Nikola Grbić dał szansę tylko jednemu