Polscy siatkarze liczyli na poważny sprawdzian, ale nieco się zawiedli. Przede wszystkim dlatego, że Argentyńczycy w meczu z "Biało-Czerwonymi" nie walczyli już o rankingowe punkty potrzebne do awansu na igrzyska olimpijskie. Kwalifikację uzyskali dzień wcześniej, zdecydowała porażka Kuby ze Słowenią. I w podstawowym składzie Argentyny brakowało ważnych zawodników, a z upływającym czasem i oddalającymi się szansami na pokonanie mistrzów Europy trener Marcelo Mendez decydował się na kolejne zmiany. Na to właśnie po meczu uwagę zwrócił Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski. "Graliśmy dobrze. Na początku grali bez najmocniejszego środkowego i przyjmującego, a potem trener zmieniał dalej i grali z drugim zespołem. To nie jest normalna Argentyna. Dlatego trudno ocenić naszą grę" - komentuje Serb. Polscy siatkarze bez litości w Lidze Narodów. Nokautujące ciosy z Argentyną Ten element zaczął sprawiać problem. Nikola Grbić od razu to zauważył Polscy siatkarze wysoko wygrali dwa pierwsze sety, więcej emocji było dopiero w trzecim, kiedy i Grbić zaczął zmieniać. Na boisku po polskiej stronie pojawili się Kamil Semeniuk, Jakub Kochanowski i Grzegorz Łomacz. Ale i tak zakończyło się dość pewną wygraną 25:22. Polskich zawodników do zwycięstwa poprowadził Bartosz Bednorz, który zdobył 11 punktów, najwięcej w drużynie. Grbić po spotkaniu zwrócił jednak również uwagę na jeden problem, który ujawnił się w grze polskich siatkarzy właśnie w ostatniej partii. Jego drużynę czekają trzy dni meczowe z rzędu. Po piątkowym starciu z Argentyną w sobotę zmierzą się z Serbią, a w niedzielę z Kubą. Cztery dni później rozpocznie się już turniej finałowy w Łodzi. Polska jest pewna udziału w tych zawodach, od miejsca w tabeli po fazie interkontynentalnej zależy jednak jej rozstawienie i ćwierćfinałowy rywal.