Przy wyborze składu na mecz z Serbią trener Nikola Grbić zrobił to, do czego w tym sezonie przyzwyczaił - czyli dokonał mnóstwa zmian w porównaniu do wygranej z Argentyną. Tym razem do wyjściowego zestawienia wskoczyli między innymi Bartłomiej Bołądź i Karol Kłos, którzy w poprzednich spotkaniach w Lublanie grali mało lub wcale. Wolne dostali za to Bartosz Kurek, Marcin Janusz i Mateusz Bieniek, którzy w ogóle nie znaleźli się w 14-tce na sobotnie spotkanie. Na początku seta po asie serwisowym Bołądzia Polska prowadziła dwoma punktami. Kiedy Milorad Kapur pomylił się przy przyjęciu zagrywki Jakuba Kochanowskiego, "Biało-Czerwoni" wygrywali już 8:4. I tę przewagę długo utrzymywali. Skuteczny w ataku był Kamil Semeniuk, który tym razem stanowił parę przyjmujących z Aleksandrem Śliwką. Kiedy blokiem przy ataku Marko Ivovicia popisał się Kłos, Polska prowadziła już 20:14. W końcówce polskich przyjmujących zagrywkami zaskoczył jednak Drażen Luburić i różnica zmalała do zaledwie punktu. Ale asem serwisowym odpowiedział Semeniuk, Polska wygrała 25:21. Nikola Grbić zaskoczył wypowiedzią po meczu. Zwrócił uwagę na problem Serbowie odpowiedzieli polskim siatkarzom. Ale reakcja "Biało-Czerwonych" była wzorowa W przeciwieństwie do Argentyńczyków czy Włochów, którzy właściwie już przed meczem z Polską zapewnili sobie awans na igrzyska olimpijskie, Serbowie w spotkaniu z "Biało-Czerwonymi" mieli o co grać. Rywalizują bowiem z Kubą o ostatnie wolne miejsce na turnieju w Paryżu, przed sobotnim meczem mieli nad nią ponad osiem punktów przewagi w rankingu FIVB. A za zwycięstwo z Polską czekało na nich minimum 12,41 punktu do tego zestawienia. I w drugim secie Serbowie objęli prowadzenie 7:4. Dobrze spisywał się ich blok, w którym brylował środkowy Aleksandar Nedeljković. Przy stanie 11:7 dla rywali Grbić poprosił o przerwę. Jego siatkarze ponownie mieli jednak problemy z przyjęciem zagrywki Luburicia. Kiedy na blok rywali nadział się Semeniuk, różnica wzrosła do sześciu punktów. Ale mistrzowie Europy ruszyli jeszcze w pogoń za rywalem. Pomógł Kłos - najpierw wyblokami, a potem punktowym blokiem. I Polska przegrywała tylko 15:16. Po chwili, po kapitalnej obronie Jakuba Popiwczaka, był już remis. Kiedy jednak Serbowie zablokowali atak wprowadzonego z rezerwy Łukasza Kaczmarka, Polska przegrywała 19:21. I strat nie udało się już odrobić, skończyło się porażką 21:25. As polskich siatkarzy walczył o powrót. "Pięć tygodni katorżniczej pracy" "Biało-Czerwoni" z dużą werwą rozpoczęli natomiast trzecią partię. Kochanowski popisał się kolejnym świetnym serwisem i objęli prowadzenie 6:3. Przewaga jeszcze wzrosła po błędzie ustawienia Serbów. Pięć punktów zapasu Polacy osiągnęli po punktowym bloku pary Semeniuk - Kochanowski. A Bołądź jeszcze rozbijał linię przyjęcia rywali zagrywkami i było już 15:7. Bezradny trener rywali Igor Kolaković szybko wykorzystał dwie przerwy. Tyle że również po nich Bołądź popisał się asem serwisowym. Polscy siatkarze nie pozwolili rywalom nawet na chwilę uwierzyć w pozytywny wynik tej partii. Pewnie przyjmowali zagrywki, co skutkowało skuteczną pierwszą akcją w ataku. Polska wygrała 25:18. Pierwszy tie-break w tym sezonie. Kapitalne wejście Norberta Hubera Czwarta partia rozpoczęła się od wyrównanej gry. Tym razem żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większej przewagi. Po serbskiej stronie dobrze prezentował się Aleksandar Atanasijević, który zastąpił Luburicia. Serbowie odskoczyli na dwa punkty przy stanie 17:15, kiedy w aut zaatakował Semeniuk. Na boisku był już wtedy Tomasz Fornal, który zastąpił Śliwkę. Dość szybko popełnił jednak błąd i różnica wynosiła już trzy punkty. Polscy siatkarze nie zwiesili jednak głów. Znów drużynie w obronie pomógł Popiwczak, kontratak wykończył wracający na parkiet Śliwka, i było tylko 20:21. Na tym zrywie się jednak skończyło, Polska przegrała 22:25. "Biało-Czerwoni" rozegrali więc pierwszy tie-break w tym sezonie Ligi Narodów. I od początku musieli odrabiać straty, bo Serbowie błysnęli w bloku. Na środku w polskiej drużynie był już Norbert Huber, który zmienił Kłosa. W aut na lewym skrzydle huknął Semeniuk, Polska przegrywała 2:5. Szybko doprowadziła do wyrównania, a przy zmianie stron prowadziła 8:7, gdy blokiem popisał się Huber. Kiedy w ataku pomylił się Petar Krsmanović, Serbom zaczął się palić grunt pod nogami. Huber błysnął zagrywką, kontratak wykończył niezawodny Bołądź. I mistrzowie Europy dopięli swego, wygrali 15:11. W niedzielę ostatni mecz polskich siatkarzy w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów. Rywalem będzie Kuba. Serbowie zagrają jeszcze ze Słowenią. Wilfredo Leon w kapitalnej formie. Ale jedna rzecz może niepokoić Serbia: Luburić, Krsmanović, Ivović, Jovović, Nedeljković, Kujundzić - Kapur (libero) oraz Atanasijević, Todorović Polska: Bołądź, Kłos, Śliwka, Łomacz, Kochanowski, Semeniuk - Popiwczak (libero) oraz Leon, Kaczmarek, Komenda, Fornal, Huber