Kiedy trenerzy reprezentacji wybierają 14 zawodników na mistrzostwa Europy czy finały Ligi Narodów, zazwyczaj znajdują miejsce dla dwóch atakujących, dwóch rozgrywających i dwóch libero, czterech środkowych i czterech przyjmujących. Nikola Grbić w poprzednim sezonie zdecydował się jednak na inny wariant. Na finały Ligi Narodów, mistrzostwa Europy oraz kwalifikacje olimpijskie zabierał pięciu przyjmujących. Obywał się z trzema środkowymi - na finały LN nie zabrał Karola Kłosa, na ME i kwalifikacjach do IO nie było kontuzjowanego Mateusza Bieńka. Ale na przykład w czasie mistrzostw Europy drużynie i tak dodatkowo pomagał w treningach środkowy Mateusz Poręba. Na igrzyska w Paryżu Grbić może zabrać tylko 12 zawodników. Dodatkowy rezerwowy ma przebywać poza wioską i można jednorazowo dodać go do składu za kontuzjowanego podstawowego zawodnika. "To coś, czego nie rozumiem. Gdybym mógł wymieniać zawodników po każdym spotkaniu, byłoby wspaniale. Ale tak nie jest, ten przepis działa jak transfer medyczny" - zżymał się już przed startem sezonu Grbić. Ale Serb musi się dostosować i zmienić podejście. Trudno sobie wyobrazić, by do 12-tki na Paryż wybrać pięciu przyjmujących. Jeden z nich wyląduje w rezerwie albo w ogóle nie pojedzie do Francji. Grbić chce ogłosić skład po trwającym turnieju w Lublanie, dzisiejszy mecz z Argentyną może więc być dla przyjmujących jedną z ostatnich szans na przekonanie do siebie trenera. "Katorżnicza praca" polskiego siatkarza. Tak walczył o powrót do kadry Trudna układanka Nikoli Grbicia. Musi "skreślić" jedną z gwiazd Selekcjoner "Biało-Czerwonych" zwlekał z decyzją o czwórce przyjmujących, bo też i wybór jest niezwykle trudny. Ma do dyspozycji plejadę utalentowanych zawodników na tej pozycji. W ogóle w kadrze na ten sezon nie zmieścili się przecież Bartosz Kwolek czy Rafał Szymura, czołowi przyjmujący PlusLigi. Jeszcze przed turniejem w Lublanie Grbić zrezygnował z Artura Szalpuka. Teraz czas na kolejną decyzję. Dopiero w wygranym 3:0 meczu z Włochami po raz pierwszy w tym sezonie zaprezentował się Wilfredo Leon i spisał się wręcz rewelacyjnie. Błyszczał w ataku, nie zawiódł w zagrywce, a i w przyjęciu, swoim najsłabszym elemencie, nie było przesadnie wielu wpadek. Swoją funkcję wypełnił też wprowadzony z rezerwy Tomasz Fornal, który pomógł uspokoić przyjęcie polskiej drużyny. Na tle Leona blado wypadł Aleksander Śliwka. Wyszedł w podstawowym składzie, ale opuścił boisko - na stałe - po kilku minutach drugiej partii. Nie skończył żadnego z siedmiu ataków, za to w aż trzech próbach popełnił błąd. Przydarzyła mu się też wpadka w przyjęciu skutkująca punktem dla Włochów. Śliwka w tegorocznej Lidze Narodów nie zachwyca i widać, że nie wrócił jeszcze do formy po trzymiesięcznej pauzie spowodowanej złamaniem palca. Czy wróci do igrzysk, które ruszają już za pięć tygodni? Grbić musi sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale w jego drużynie Śliwka zawsze był zawodnikiem fundamentalnym. O miejsce walczą jeszcze Bartosz Bednorz i Kamil Semeniuk, obaj również polecieli do Słowenii. Patrząc na dotychczasowe wybory Grbicia, ten pierwszy wydaje się mieć w kadrze najsłabszą pozycję. Co wcale nie znaczy, że słabą. A w tym sezonie spisuje się w Lidze Narodów bardzo dobrze i nie dał powodu, by z niego zrezygnować. Semeniuk to natomiast "żołnierz" Grbicia jeszcze z ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, którego Serb w poprzednim sezonie odbudował. A w tym przyjmujący odpłaca się świetną grą. "Każdy z nas próbuje się przygotować po prostu tak, jakby miał grać w tych igrzyskach. Niezależnie czy na nie pojedzie, czy nie. Jestem przekonany, że rywalizacja przynosi tylko same korzyści, wzmocni reprezentację, podnosi poziom wszystkich naszych zawodników" - twierdzi Paweł Zatorski, który sam rywalizuje z Jakubem Popiwczakiem o miejsce na pozycji libero. Wilfredo Leon rzucił Włochów na kolana. Ale jedna rzecz może niepokoić Polska - Argentyna w Lidze Narodów siatkarzy. Rywale Polaków walczą o igrzyska Zgodnie z logiką tego sezonu, w meczu z Argentyną szansę mogą dostać Semeniuk i Bednorz - pierwszy nie zagrał z Włochami, drugi zaliczył w tamtym spotkaniu tylko epizod. Rywale polskich siatkarzy wciąż walczą o kwalifikację na igrzyska olimpijskie, ale to już raczej kwestia dla matematyków. Zajmują bowiem ósme miejsce w rankingu FIVB z przewagą aż 54 punktów nad Kubą, czyli pierwszym zespołem poza "strefą awansu" na igrzyska w tym zestawieniu. W Lublanie Argentyńczycy rozegrali już dwa spotkania. Na otwarcie turnieju przegrali 0:3 ze Słowenią. W czwartek w trzech setach pokonali Turcję. Początek meczu Polska - Argentyna o godz. 13, transmisja w Polsacie Sport 1, relacja tekstowa "na żywo" w Interii.