To był trzeci set spotkania z Niemcami w katowickim Spodku. Polskim siatkarzom szło coraz gorzej i Nikola Grbić zaczął sięgać po rezerwowych. Na boisku pojawił się między innymi Artur Szalpuk, ale selekcjoner zdecydował się też na zmianę środkowego. Mateusza Porębę, wicemistrza świata sprzed dwóch lat, zastąpił Łukasz Usowicz. Już obecność 26-letniego zawodnika w szerokiej kadrze na Ligę Narodów była zaskoczeniem. Grbić docenił jednak obiecujące występy Usowicza w GKS-ie Katowice, a już w pierwszym meczu sezonu reprezentacyjnego dał mu szansę. Filar kadry opowiedział o relacjach z Grbiciem. Powiedział, o co selekcjoner rzadko go prosi I choć to był dopiero pierwszy występ Usowicza w kadrze, niemal złożył po nim niecodzienną obietnicę. Na opinię jednego z dziennikarzy, który stwierdził, że ma nadzieję, że kolejny mecz w kadrze będzie dla Usowicza zwycięski, siatkarz ochoczo przytaknął. "Też mam taką nadzieję. Chciałem powiedzieć, że to gwarantuję, ale nie będę rzucać słów na wiatr. Po prostu zrobimy co w naszej mocy, żeby tak się właśnie stało" - zaznaczył. Na inaugurację sezonu "Biało-Czerwoni" przegrali jednak 1:3. Jak zauważył po spotkaniu Grbić, największym atutem Niemców była znakomita zagrywka. Usowicz zdradza, że siatkarzom nie do końca udało się też zrealizować polecenia trenera. "Powiedział nam, żebyśmy kontynuowali to, co robimy na treningach. Skupili się na detalach, bo one decydują o wyniku spotkania. Myślę, że nie do końca zrealizowaliśmy to założenie, ponieważ parę prostych błędów nam się przytrafiło. Dlatego przegraliśmy to spotkanie" - ocenia środkowy. Łukasz Usowicz o emocjach przed meczem Polska - Niemcy. "Drżały ręce" Usowicz zadebiutował w niemal wypełnionym kibicami katowickim Spodku. Mimo że mecz z Niemcami był tylko spotkaniem towarzyskim, kibice dopisali. Atmosfera niemal nie ustępowała tej z imprez mistrzowskich, którymi kultowa hala zapracowała sobie na swoją renomę. A że w dodatku środkowemu przyszło wejść do zespołu aktualnych mistrzów Europy i zwycięzców Ligi Narodów, trudno się dziwić, że już przed spotkaniem nie był spokojny. Wrażenie na siatkarzu zrobił także hymn odśpiewany a cappella przez polskich kibiców. Dotąd Usowicz miał okazję przeżyć taki moment tylko jako kibic. I to nie w Spodku, a we wrocławskiej Hali Stulecia. "Hymn robi wrażenie. Lepiej brzmi z boiska niż z trybun. Też super emocje, ale to coś całkiem innego" - zaznacza siatkarz. Kolejna okazja do występu być może nadarzy się już w czwartek. W drugim spotkaniu sparingowym przed Ligą Narodów "Biało-Czerwoni" zmierzą się z Ukrainą. Tym razem ugości ich hala w Sosnowcu.