Polscy siatkarze w tegorocznej Lidze Narodów przegrali tylko ze Słowenią i Brazylią, przez co po ośmiu spotkaniach zajmują trzecie miejsce w tabeli rozgrywek. Szansę na poprawienie swojego dorobku punktowego dostaną już niebawem w Lublanie, gdzie odbędzie się ostatni turniej fazy zasadniczej. Spotkania rozgrywane w Słowenii będą dla podopiecznych Nikoli Grbicia jednak przede wszystkim okazją do szlifowania formy i pokazania się z dobrej strony przed trenerem. Selekcjoner "Biało-Czerwonych" na turniej powołał aż 17 siatkarzy, w tym Wilfredo Leona, Mateusza Bieńka i Pawła Zatorskiego, których nie oglądaliśmy jeszcze w tegorocznych rozgrywkach. Zabrakło za to Jana Firleja, który bardzo dobrze spisywał się podczas ostatnich meczów w Fukuoce, był chwalony przez ekspertów i wydawało się, że to on będzie rywalizował z Grzegorzem Łomaczem o miano zmiennika Marcina Janusza. Tak się jednak nie stało. Grbić skreślił Firleja, postawił za to na Marcina Komendę, którego w ogóle nie zabrał na ostatni turniej w Japonii. Decyzja szkoleniowca wywołała burzę w mediach społecznościowych. Wielu kibiców nie kryło zaskoczenia posunięciem trenera. "Firlej zrobił jakiś żart Grbiciowi?" - dopytywał jeden z nich. "W zasadzie brak zaskoczeń, może oprócz braku Firleja" - oceniał ktoś inny. Nie brakowało też teorii, że Serb skreślił zawodnika Projektu Warszawa, ponieważ w jego oczach Łomacz jest "nie do ruszenia", a Firlej stanowiłby dla niego poważną konkurencję. Potężna strata polskich siatkarek, czołówka ucieka. A to nie koniec, rywalki gonią Nikola Grbić skreślił Jana Firleja. Sam wyjaśnia powód Teraz wszelkie wątpliwości postanowił rozwiać sam zainteresowany. Grbić w rozmowie z TVP Sport zapytany o to, dlaczego nie powołał Firleja, na początku przyznał, że ten ma za sobą dobry sezon klubowy, a na zgrupowaniu poziomem nie odstawał od Komendy. "Tak jak Janek miał za sobą dobre rozgrywki klubowe, tak miał je również Marcin Komenda. Widziałem u niego wiele poprawy. Do tego zagrał dobrze w Antalyi, a "Firu" (Firlej - przyp. red) miał małe problemy z ciśnieniem krwi. Zaczęliśmy to sprawdzać i nie było to nic poważnego, ale potencjalnie mogły go one "trzymać" nieco dłużej z dala od boiska" - tłumaczył. Serb wyjaśnił, że wspomniane problemy z ciśnieniem wyszły na jaw, gdy sztab zaobserwował, że chociaż kolega Firleja z Projektu, atakujący Bartłomiej Bołądź, zakończył sezon klubowy w tym samym czasie, jest w lepszej formie niż rozgrywający. Grbić ponownie docenił jednak Firleja, zaznaczając, że to nie jest tak, że powołując rozgrywającego Projektu, popełniłby błąd. "Różnica między nimi była naprawdę niewielka i trudno było podjąć tę decyzję" - dodał. Stefano Lavarini wcześniej tego nie robił. Polskie siatkarki musiały się przystosować