Wybór składu na igrzyska olimpijskie wzbudza emocje, bo też kandydatów do wyjazdu jest wielu. Już kiedy Nikola Grbić zawęził kadrę do 17 nazwisk, pojawiła się polemika wokół braku miejsca dla Jana Firleja, który dotąd był trzecim rozgrywającym kadry. Teraz, gdy ostateczna decyzja jest coraz bliżej, nie ustają spekulacje między innymi na temat obsady pozycji atakującego. Kibice i eksperci porównują atuty Łukasza Kaczmarka i Bartłomieja Bołądzia. Polscy siatkarze w większości oficjalnych wypowiedzi zapewniają, że do całej sprawy podchodzą spokojnie. A część z nich nawet stroi sobie żarty z selekcji. - Na pewno to jest z tyłu głowy, ale nie uważam, by to był główny temat przemyśleń. Czasami sobie z tego żartujemy. Na każdym treningu Tomek Fornal mówi, że ta szóstka z jego strony, to na pewno olimpijska, która wyjdzie na pierwszy mecz igrzysk. Są żarty, ale to nie spędza nam snu z powiek - przekonuje Jakub Popiwczak. 28-letni libero jest jednym z zawodników, dla którego może zabraknąć miejsca w składzie na Paryż. Grbić w najważniejszych meczach najczęściej stawia bowiem na Pawła Zatorskiego. O ile w kadrze na inne turnieje jest 14 zawodników i miejsce dla dwóch libero, o tyle na igrzyska można zabrać tylko 12 siatkarzy. A do tego jednego rezerwowego, dostępnego jednak wyłącznie w razie kontuzji. Francuski gwiazdor załamany decyzją trenera. Zgrzyt przed Ligą Narodów Grbić uczula na to polskich siatkarzy. "Część ludzi jest nastawiona skrajnie negatywnie" Zwłaszcza co do trzynastego zawodnika na igrzyskach pomysły są różne. Michał Winiarski, selekcjoner reprezentacji Niemiec, w tej roli widzi trzeciego rozgrywającego. Andrzej Wrona zastanawiał się z kolei w mediach społecznościowych, czy nie warto zabrać w tej roli trzeciego atakującego - wysunął kandydaturę Kaczmarka. Gdy część siatkarzy stara się rozluźnić atmosferę, po niektórych widać, że wybór składu na igrzyska kosztuje ich sporo nerwów. U kolegów dostrzegają to zresztą sami zawodnicy. Grbić z kolei przyznaje, że rekomenduje siatkarzom, by nie wczytywali się w tego typu polemiki i spekulacje. - Nie tylko teraz, ale od trzech sezonów. Ale to w ogóle nie pomaga. Oni po prostu robią to cały czas. Trzeba pamiętać, że niektórzy komentujący kibice są fanami określonego klubu. Dlatego jednego siatkarza lubią bardziej niż innego - zauważa Grbić. Selekcjoner "Biało-Czerwonych" przekonuje, że wczytując się w komentarze i spekulacje można tylko przyjąć nieco "złej energii", co z pewnością nie służy utrzymaniu koncentracji i dobrej formy. - To dzieje się wszędzie, nie tylko w Polsce. Część ludzi jest nastawiona skrajnie negatywnie. Gdy dzieje się coś złego, od razu komentują. To w ogóle nie pomaga. Wiele razy uczulałem siatkarzy, by starali się zachowywać pozytywne podejście. Gwarantuję, że każdy zawodnik i członek sztabu, pracownik w federacji chce iść w tym samym kierunku. Nie pomaga więc, kiedy otrzymujemy negatywną energię. Każdy może być w słabszej formie, nikt nie robi tego specjalnie albo dlatego, że nie jest wystarczająco dobry - twierdzi Grbić. Po meczu z Francją z pewnością rozpoczną się spekulacje na temat roli w kadrze Aleksandra Śliwki. Przyjmujący został bowiem jednym z trzech siatkarzy, którzy tym razem nie zmieścili się w meczowej 14-tce. Początek meczu o finał Ligi Narodów w łódzkiej Atlas Arenie o godz. 17.