Wilfredo Leon występuje w reprezentacji Polski od 2019 r. Cztery lata wcześniej otrzymał polskie obywatelstwo, ale procedura zmiany barw reprezentacyjnych nieco trwała. Od pięciu sezonów zdobywa medale z "Biało-Czerwonymi". W poprzednim sezonie wygrał z nią mistrzostwo Europy i Ligę Narodów. Wcześniej, w latach 2007-2012, grał jednak w reprezentacji Kuby. Największym sukcesem w jej barwach był srebrny medal mistrzostw świata 2010 i brąz Ligi Światowej wywalczony dwa lata później. Kiedy zdecydował się jednak na opuszczenie ojczystej wyspy i grę za granicą, drzwi kubańskiej kadry zostały przed nim zamknięte. W ostatnią niedzielę, na zakończenie fazy interkontynentalnej Ligi Narodów w Lublanie, Leon po raz pierwszy wystąpił przeciwko reprezentacji Kuby w barwach polskiej kadry. Przyznaje, że przed meczem trener Nikola Grbić dopytywał go o jego dyspozycję. Nagła zmiana planów Nikoli Grbicia. Ucina wszelkie domysły Wilfredo Leon wprost o meczu z Kubą. Serce nie biło mocniej Leon dzień wcześniej odpoczywał w spotkaniu z Serbią. W pięciosetowym boju pojawiał się tylko na chwilę, na zagrywkę. Grbić podchodził ostrożnie do Leona, bo ten w Słowenii rozgrywał dopiero pierwsze spotkania w tegorocznej Lidze Narodów. Po sezonie klubowym musiał jeszcze przejść zabiegi medyczne, które miały go przygotować na grę w reprezentacji. "Powiedział, że bardzo mu zależy, żebym zagrał. Dałem z siebie maksimum. Było zbyt dobrze, przepraszam" - śmieje się Leon, opowiadając o rozmowie z trenerem. Z Kubą siatkarz wystąpił już w podstawowym składzie i nie miał litości dla drużyny ze swojej ojczystej wyspy. Zdobył 16 punktów, najwięcej w polskiej drużynie, prowadząc "Biało-Czerwonych" do pewnego i szybkiego zwycięstwa 3:0. Leon usłyszał od jednego z dziennikarzy pytanie, czy przed meczem z Kubą czuł coś specjalnego, czy serce mocniej mu zabiło? Przyjmujący zaprzeczył. 30-letni siatkarz znalazł się w składzie reprezentacji Polski na turniej finałowy Ligi Narodów. Polska rozpocznie go ćwierćfinałowym spotkaniem z Brazylią, początek w czwartek o godz. 20.