Po zwycięstwach z USA, Kanadą i Holandią przyszedł czas na pierwszą porażkę. I to od razu dotkliwą, kosztującą sporo punktów w rankingu FIVB. Trzeba jednak pamiętać, że rywale byli w pełnym składzie, a polscy siatkarze wystąpili w zestawieniu bez kilku gwiazd, które jeszcze trenują w Spale. Mecz ze Słowenią już przed turniejem był zapowiadany jako najtrudniejsze zadanie reprezentacji Polski w Antalyi. Do niedawna ten rywal wzbudzał duże emocje, bo Słoweńcy regularnie ogrywali "Bało-Czerwonych" w mistrzostwach Europy. Przed rokiem kadra Nikoli Grbicia przełamała jednak niekorzystną serię, pokonując rywala w półfinale ME. - Musimy podejść do tego meczu z dużą koncentracją. Widać, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, mamy dobre momenty gry. Mam nadzieję, że w meczu ze Słowenią będzie tego jak najwięcej, bo to jest naprawdę niewygodny przeciwnik - zapowiadał przed spotkaniem Marcin Komenda, rozgrywający reprezentacji Polski. W niedzielę nie było go w pierwszej szóstce polskiej drużyny, wrócił do niej Grzegorz Łomacz. W składzie był też m.in. niewiele grający dotąd w Antalyi Kamil Semeniuk. Spotkanie lepiej rozpoczęli jednak Słoweńcy, którzy prowadzili 7:4. Przewagę powiększyli po asie serwisowym Alena Pajenka. "Biało-Czerwoni" mieli duże problemy ze skutecznością w ataku. Słowenia pro/wadziła już 18:11. Polscy siatkarze zaczęli odrabiać straty blokiem, ale rywali już nie dogonili. Słoweńcy wygrali 25:20, aż siedem punktów zdobył ich atakujący Toncek Stern. Nikola Grbić wezwał rezerwowych. Ale Słoweńcy nie dali się dogonić Słoweńcy w Lidze Narodów walczą o punkty do rankingu FIVB. Za wygraną z Polską 3:0 mogli zyskać aż 15,79 punktu. W Antalyi wcześniej pokonali po tie-breakach Holandię i Kanadę, przegrali z Francją. W rankingu przed meczem z Polską zajmowali siódme miejsce, które na ten moment zapewnia im kwalifikację olimpijską. A to ich główny cel. I w drugim secie konsekwentnie do niego dążyli. Polska zaczęła z jedną zmianą - Bartłomieja Bołądzia zastąpił Karol Butryn. Wydawało się, że gra się wyrównała, ale Słoweńcy odskoczyli po dwóch asach serwisowych Sterna. Rywale prowadzili 13:9, Grbić zdecydował się na kolejne zmiany - na boisku pojawili się Bartosz Bednorz i Kamil Szymura. - musimy odrzucić ich od siatki - mówił selekcjoner Polaków do siatkarzy w czasie przerwy. "Biało-Czerwoni" zaczęli odrabiać straty, a Słoweńcy się nieco denerwować. Za dyskusję z sędzią żółtą kartkę obejrzał Klemen Cebulj. Po przerwie na żądanie Gheorghe Cretu, trenera Słowenii, znów odskoczyli jednak na cztery punkty. Wynik na 25:21 ustalił Tine Urnaut. Dla niego Nikola Grbić zmienił swój plan. Eksperci toną w zachwytach Polska poza podium Ligi Narodów. Słoweńcy nie dali się złamać Grbić nadal szukał optymalnego składu. Na trzecią partię w składzie pozostali Bednorz i Szymura, znów był w nim Bołądź. I tym razem to Polska objęła prowadzenie 7:5, kiedy piłkę z zagrywki w samą linię posłał Bednorz. Słoweńcy nie dali się jednak pozostawić w tyle. Sprawnie wyrównali, w ich ataku cały czas świetnie radził sobie Stern. A gdy do tego doszły jeszcze punkty blokiem, rywale Polski wygrywali już 17:13. Jeszcze Grbić wezwał zawodników na ostatnią przerwę, ale i jego przemowa nie pomogła. Słoweńcy zakończyli seta w efektownym stylu, wygrywając 25:18. Dzięki wygranej awansują na szóste miejsce w rankingu FIVB. Po pierwszym turnieju Ligi Narodów "Biało-Czerwoni" mają na koncie dziewięć punktów, spadają poza podium tabeli. Kolejny turniej rozegrają w Japonii, pierwszy mecz z Bułgarią 4 czerwca. Przypomnijmy, że Polacy są pewni gry w turnieju finałowym pod koniec czerwca w Łodzi. Słowenia: Stern, Kozamernik, Cebulj, Ropret, Pajenk, Urnaut - Kovacić (libero) oraz Mujanović, Polska: Bołądź, Kochanowski, Śliwka, Łomacz, Poręba, Semeniuk - Hawryluk (libero) oraz Komenda, Butryn, Bednorz, Szymura (libero), Szalpuk