Polscy siatkarze przed rokiem rozpoczęli sezon od trudnych meczów sparingowych z Niemcami, a potem zachwycali w spotkaniach o stawkę. Pewnie w tym sezonie nie mają nic przeciwko temu, by ten scenariusz się powtórzył. Znów bowiem rozpoczęli od porażki z rywalem zza zachodniej granicy. W przegranym 1:3 sparingu w katowickim Spodku w grze polskiej drużyny było kilka mankamentów. Na pewno nie była nim jednak forma Kamila Semeniuka. Mistrz Europy pokazał, że po udanym sezonie w Sir Susa Vim Perugia nie schodzi z wysokich obrotów. To on wniósł do gry "Biało-Czerwonych" najwięcej - zdobył 17 punktów. I choć nie wszystkie piłki przyjmował idealnie, obronił się atakiem, w którym skończył 15 z 30 piłek. Po jednym punkcie dołożył zagrywką i blokiem. - Przegraliśmy, więc nie jestem zadowolony - podkreśla jednak reprezentant Polski. - Pamiętajmy, że to początek przygotowań. Jesteśmy w początkowym trybie z siłownią i treningami. To na pewno nie jest nasza optymalna forma. Niemniej jednak drużyna z Niemiec fajnie zagrała. Trzeba im oddać, że pokazali klasę, mimo że nie przyjechali tutaj z najlepszymi zawodnikami. Mecz stał na bardzo wyrównanym, wysokim poziomie, ale oni w ważnych momentach zagrali lepiej, zwłaszcza w końcówkach. Nikola Grbić zaskoczył debiutanta. Ręce drżały kilka godzin wcześniej Siatkarze utknęli w windzie. Koledzy dowiedzieli się błyskawicznie, Kamil Semeniuk komentuje "Biało-Czerwoni" przegrali w czterech setach, choć zarówno w pierwszym, jak i w czwartym jeszcze w końcówce prowadzili. W ostatnich akcjach marnowali jednak przewagę, rywale sprawiali im problemy zagrywką. Semeniuk zwraca natomiast uwagę, że drużyna jeszcze odnajduje system gry z poprzedniego sezonu. - To dopiero początek, niektórzy są nowi w reprezentacji, muszą się nauczyć naszego systemu grania. Ale myślę, że idzie to w dobrym kierunku. Nie przegraliśmy do zera, więc nie ma wstydu. Robiliśmy, co mogliśmy na ten moment. Najlepsze przed nami - zapowiada przyjmujący. Semeniuk był jednym z 14 zawodników, którzy przyjechali do Katowic na sparing z Niemcami, a w czwartek w Sosnowcu będą mieć kolejną szansę na występ - tym razem przeciwko Ukrainie. Kilka gwiazd kadry zostało jednak jeszcze na zgrupowaniu w Spale. I to właśnie im tuż przed początkiem meczu z Niemcami zdarzyła się niecodzienna przygoda. Pięciu siatkarzy utknęło w windzie między drugim a trzecim piętrem Centralnego Ośrodka Sportu. Historią na Instagramie podzielił się Bartosz Kurek, który zamieścił tam zdjęcie siebie i kolegów: Jana Firleja, Łukasza Kaczmarka, Mateusza Bieńka i Tomasza Fornala. "Trzymamy kciuki... za ekipę serwisującą windy no i za Reprezentację Polski" - napisał kapitan kadry. Po spotkaniu zapytaliśmy Semeniuka, czy słyszał już o problemach kolegów. - Tak, widziałem zdjęcie w social mediach. Zdarza się taka sytuacja. Na szczęście nie zdarzyło mi się utknąć w windzie i mam nadzieję, że się nie zdarzy. To na pewno nic przyjemnego - komentuje przyjmujący. Początek meczu Polska - Ukraina o godz. 18. Transmisja w Polsacie Sport 1, relacja tekstowa "na żywo" w Interii.