Dziewięć tysięcy kibiców w katowickim Spodku przywitało polskich siatkarzy w pierwszym meczu reprezentacji Polski w sezonie olimpijskim. Po drugiej stronie siatki stanęli Niemcy prowadzeni przez Michała Winiarskiego. I mimo że Polacy kilka razy wypracowywali sobie nad nimi sporą przewagę, ostatecznie dość niespodziewanie przegrali z rywalem z zachodniej Europy 1:3. "Zrobiliśmy wiele rzeczy dobrze. Dobrze atakowaliśmy, blokowaliśmy lepiej niż rywale. Ale oni lepiej serwowali. Kiedy zagrywasz 12 asów, niektóre w decydujących momentach... W pierwszym i trzecim secie niemal cały czas prowadziliśmy, nie byliśmy jednak w stanie wykorzystać naszej przewagi" - podsumowuje spotkanie Nikola Grbić. Mimo że mecz z Niemcami był tylko sparingiem, selekcjoner reprezentacji Polski emocjonalnie reagował na wydarzenia na boisku. Nie szczędził zawodnikom wskazówek, a czasem i cierpkich słów. Po spotkaniu podkreśla, że nawet w takim meczu rezultat jest dla niego ważny. "Zawsze zależy mi na wyniku. Wynik jest wypadkową tego, co robimy na boisku. Jeśli nie gramy dobrze, przegrywamy. Zwłaszcza kiedy gramy z drużynami takimi jak Niemcy, z pierwszej dziesiątki. Stawiają nas w trudnym położeniu, będą serwować jak wściekli, wywierają na nas presję od początku do końca. Musimy się do tego przyzwyczaić. Nie zbudowaliśmy jeszcze wystarczającej bazy, by mieć wytrzymałość, dyscyplinę na boisku" - wskazuje selekcjoner, który zaznacza, że drużyna odbyła dotąd tylko 12 wartościowych treningów. A to za mało, by być w optymalnej formie. Nikola Grbić wierzy w swoich siatkarzy. Podał przykład zawodnika rywali Jednocześnie jednak Grbić nie obawia się o formę reprezentantów Polski, którzy mieli w tym sezonie problemy w klubach. Takie wątpliwości mogłyby dotyczyć przede wszystkim siatkarzy Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, którzy zawiedli w PlusLidze i Lidze Mistrzów. W środę przeciwko Niemcom szansę otrzymał tylko jeden z nich - przyjmujący Bartosz Bednorz. Na potwierdzenie tego, że dyspozycja w kadrze może różnić się od tego, co siatkarze pokazują w klubie, przywołuje przyjmującego Niemców Moritza Reicherta. "W czasie meczu pytałem sam siebie, czy on gra w Perugii? A może w Zenicie Kazań? Nie, występuje w lidze francuskiej. A był w stanie serwować 110 km/h w linię. Zabijał nas, raz z lewej, raz z prawej. Nie liczy się więc to, w jakiej grasz koszulce, jakie masz nazwisko. Masz tylko to, co prezentujesz, swoją formę" - przekonuje Grbić. W czwartek jego kadrę czeka kolejny test. W Sosnowcu zmierzy się z Ukrainą.